Jacek Sokalski

Z Historia Wisły

Jacek Sokalski - architekt pracujący we Włoszech. W czasach szkolnych zawodnik sekcji szermierki Wisły.

Wspomnienia Jerzego Mikułowskiego-Pomorskiego

My chłopcy uczący się w V Liceum im. Witkowskiego, sami bawiliśmy się w szermierkę. Zaczęło się to od tego, że jeden z naszych kolegów, którego ojciec był profesorem Politechniki, wychodził z Heine-Mediny. Ojcu zależało, żeby Jacek dużo ćwiczył, więc kupił mu sprzęt szermierczy. Tak mieliśmy szable i maski, więc się „stukaliśmy”, zamiast odrabiać lekcje. Oczywiście nie mieliśmy na ten temat zielonego pojęcia. Ale jak to zwykle bywało ze sportem w Krakowie, te kontakty uczniowskie były okazją do powstawania klubów i sekcji sportowych. Przecież i piłka nożna zaczęła się w dwóch liceach. Dobry nauczyciel wuefu potrafił dać temu początek. Trudne miał taki zadanie, bo reszta profesury na ogół tego nie rozumiała. Ale i tak im się udawało, czego dowodem niech będzie krakowska koszykówka.

Tu nie było wuefisty, ale zajęcia wuefu, na których pojawił się Andrzej Fiszer, zwany potem Buniem. Bunio Fiszer obserwował jak graliśmy w siatkówkę i zauważył, że ja serwuję lewą ręką. Od razu mnie wyodrębnił spośród kolegów i z kilkoma innymi zaprosił do sekcji. Warto tu wspomnieć, że wszyscy którzy bawiliśmy się w fechtowanie w domu Sokalskich do tej grupy zabraliśmy się. W tym także i Jacek. Może to wydawać się dziwne dziś, gdy trzeba mieć odpowiednie warunki fizyczne żeby uprawiać sport. Sport oferowany dzieciom wojennym nie kształcił tylko wyczynowców.

[...]

Powoli sekcja się rozkręcała . Były te pierwsze kroki szermiercze, które dają klasę sportową (trzecią). Do jednego - pomagając Buniowi - prowadziłem kolegów. Pierwszy krok mieliśmy wspólnie z AZSem. AZS prowadził tę dyscyplinę w szkole aktorskiej. W ramach swych studiów aktorzy musieli mieć szermierkę, a żeby ją zaliczyć musieli przejść przez pierwszy krok. AZS chciał, żeby pierwszy krok zaliczył Jurek Grotowski, ten słynny później Grotowski. W pewnym momencie wypadło mu walczyć z Jackiem Sokalskim. Grotowski miał słaby wzrok i nie był fizycznie sprawny, a Jacek Sokalski był wysokim chłopakiem, ale wówczas miał kłopoty z chodzeniem. Walka była dziwna, ale w końcu obaj zaliczyli pierwszy krok.

Dzisiaj Jacek Sokalski jest bardzo wybitnym architektem, mieszka w Mediolanie, buduje kolejki górskie w firmie Sokal-ski, jak sobie ją nazwał.

Źródło: wywiad z 2010 roku