Artykuły prasowe. Koszykówka kobiet 1984/1985

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły prasowe. Koszykówka kobiet 1984/1985

  • Koszykarki przed sezonem. 235 4
  • Bunt koszykarek. nr 12 4 nr 13 2nr 14 4 nr 16 5
  • Kassyk trenerem koszykarek. 2]
  • Wywiad z L. Mięttą. 5
  • L. Miętta o reprezentacji. 4
  • „Dziennik Polski” nr 86 Najlepsza piątka ligi koszykarek: Seweryn, Starowicz i Jaskurzyńska.
  • „Dziennik Polski” nr 152. Koszykarki i siatkarki przed sezonem.
  • „Dziennik Polski” nr 157. Sekcja koszykarska przed sezonem.

Relacje prasowe

Trener koszykarek Wisły Piotr Langosz

Echo Krakowa. 1984, nr 146 (25 VII) nr 11684


MUSIMY SIĘ PRZYGOTOWAĆ DO BARDZO TRUDNEGO SEZONU

W MINIONY poniedziałek, po z górą miesięcznej przerwie wakacyjnej, mistrzynie Polski, koszykarki Wisły rozpoczęły przygotowania do kolejnego sezonu. Przed pierwszym treningiem rozmawiałem z trenerem PIOTREM LANGOSZEM.

— Jaki jest plan na najbliższe tygodnie? — Dziś inauguracyjny trening, w hali AZS. bo w naszym obiekcie jeszcze dobiegają końca prace malarskie związane z wprowadzeniem nowych przepisów gry, m. in. wyznaczeniem specjalnych linii spoza których celny rzut. będzie miał wartość trzech punktów. Jutro rano drugi trening, a po południu ruszamy w drogę. Pierwszy etap to turniej we Włoszech, w Termoli, podczas którego mamy się zmierzyć z mistrzyniami Czechosłowacji, wicemistrzyniami Węgier i Włoszkami. A więc od razu bardzo silni, wymagający rywale Zdaję sobie sprawę, iż po przerwie dziewczęta nie będą w pełni formy, ale chcę by zaczęły przygotowania „z wysokiego pułapu”, bo czeka nas bardzo ciężki sezon. Wracamy z Włoch 1 sierpnia i w następnym dniu zaczynamy treningi w Krakowie. 13 sierpnia jedziemy do Zakopanego na szesnaście dni i prosto stamtąd do Bańskiej Bystrzycy w CSRS na turniej w obsadzie międzynarodowej. Od 7 do 9 września gramy u siebie „Puchar Lajkonika” w którym najprawdopodobniej wezmą udział zespoły Tuzli z Jugosławii, Lecha i z Bańskiej Bystrzycy. W dniach 13—16 września grać będziemy na turnieju w Rużemberoku (CSRS), wracamy do domu i 18 ruszamy do Jugosławii na kolejny turniej w Tuzli. 25 września będziemy w Warszawie, by uczestniczyć w memoriale red. Witolda Szeremety. Ma być to wielki turniej z udziałem 12 zespołów, w tym pięciu zagranicznych i to maćkowych. bo zapowiedziano start mistrzyń Włoch — Vicenzy, mistrzyń Bułgarii, zdobywczyń Pucharu Europy — Lewskiego Sofia, praskiej Sparty, mistrzyń Rumunii, i wicemistrzyń Jugosławii. Rozegramy w Warszawie pięć spotkań 30 września wracamy do Krakowa iw tydzień później rozpoczynamy rozgrywki ligowe Pierwszy mecz mamy u siebie z gdańską Spójnią.

— GKKFiS wyraził w tym roku zgodę na udział mistrzyń i mistrzów Polski w koszykówce w europejskich pucharach...

Tak. Będziemy grać i mnie bardzo cieszy. 20 sierpnia ma być losowanie rozgrywek.

Chciałbym dotrzeć co najmniej do III rundy. Dałoby to dodatkowych sześć spotkań z silnymi rywalami Nie znam jeszcze harmonogramu Pucharu Europy, być może pierwszy mecz rozegramy nawet przed inauguracją naszej ligi.

— Liga, Puchar Europy to kolosalny wysiłek dla zawodniczek.

Czy podołają? — Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas naprawdę, ciężki,. wyczerpujący sezon. Lecz jednocześnie sezon w którym możemy się pokazać na europejskiej arenie. To wielka satysfakcja i doping do pracy. A czy zawodniczki podołają? Myślę, że tak. Plan przygotowań do sezonu jest opracowany z myślą właśnie ó tym. Dużo gier z silnymi rywalkami, intensywne treningi. Nie nastawiam się na sukcesy we wspomnianych wyżej turniejach.

Będę chciał w trakcie ich trwania przeprowadzać cały czas, oprócz meczów, codzienne treningi. Tak by kondycja, wytrzymałość, były mocną strona zespołu.

— Jakie zmiany zaszły w drużynie mistrzyń w porównaniu z ubiegłym sezonem? — Odeszła definitywnie Lucyna Januszkiewicz. Ma zamiar jeszcze trochę pograć w Belgii, są w tej sprawie prowadzone rozmowy. Jeśli zostaną uwieńczone Dowodzeniem. Ludka pojedzie, jeśli nie. definitywnie rozstanie się z boiskiem. Także Halina Iwaniec myśli o kontrakcie w Belgii. Z tym, że ona nie zdecydowała ostatecznie, czy w wypadku niedojścia do realizacji, tego jej planu zagra jeszcze w Wiśle czy też skończy zawodniczą karierę. Pozorska i Twaróg przeszły do krakowskiej Korony, Gawor do Hutnika. Jesteśmy w trakcie załatwiania spraw przejścia do Wisły —Teresy Rochowskiej z poznańskiej Olimpii (185 cm wzrostu, reprezentantka Polski juniorek) i Katarzyny Czerniak z AZS Zielona Góra (też juniorka o 185 cm wzrostu). Kadra liczy 18 zawodniczek. Poza Iwaniec i dwoma wyżej wspomnianymi juniorkami są w niej: Tamara Czelakowska, Elżbieta Doniec, Teresa Grabacka, Anna Jaskurzyńska, Izabella Maj, Małgorzata Niemiec, Aldona Batycka, Grażyna Seweryn, Marta Starowicz, Renata Wrona (już po udanej operacji kolana i pomyślnej rekonwalescencji) oraz nasze wychowanki — juniorki Adrianna Gatlik. Małgorzata Kardas, Jolanta Matysa, Ewa Świerk i Beata Zaremba.

— Mówiło się o przejściu Elżbiety Kozery-GIiszczyńskiej z Pabianic do Krakowa, tymczasem ostatnio zgłosiła ona akces do ŁKS-u? — Próbowaliśmy pozyskać tę zawodniczkę, byłby to dla nas ogromnie pożyteczny transfer.

Niestety, nie udało się, po prostu nie byliśmy w stanie tego przeprowadzić z uwagi na brak potrzebnych funduszów, — Jak Pan ocenia przepis o 3 punktach za rzuty z dystansu w odniesieniu do swej drużyny.

Czy to będzie korzystna dla was innowacja? — Trudno mi już dziś dać odpowiedź na to pytanie Być może tak. Wiele zależeć będzie od Grażyny Sewerynowej. Jeśli będzie trafiać z dystansu, zmusi rywalki do wyjścia spod kosza i ułatwi grę innym. Natomiast przepis o 7 przewinieniach w jednej połowie (przy dotychczasowych ośmiu) jest dla nas, zespołu grającego agresywnie nie najkorzystniejszy, zwłaszcza iż mam zamiar tę agresywną obronę jeszcze wzmocni,. poszerzać.

JERZY: LANGIER

Koszykarki Wisły jadą do Włoch

Gazeta Krakowska. 1984, nr 176 (24 VII) nr 11053


Po przerwie urlopowej koszykarki krakowskiej Wisły wznowiły wczoraj treningi przed nowym sezonem 1984/85.

I już dzisiaj 12 zawodniczek pod wodzą trenera Piotra Langosza wyjeżdża do Włoch, krakowianki przebywać będą w miejscowości Termoli, gdzie odbędzie się międzynarodowy turniej z udziałem mistrzów Czechosłowacji i Włoch oraz wicemistrza Węgier.

Krakowianki udają się do Włoch w składzie: Iwaniec, Seweryn, Starowicz, Januszkiewicz, Jaskurzyńska, Czelakowska, Niemiec, Patycka, Doniec, Bazyszyn, Świerk i Maysa. W składzie nie ma juniorki Grabackiej (trenuje w kadrze) oraz Wrony (jest po operacji).

Jak poinformował nas trener P. Langosz po powrocie z Włoch wiślaczki ćwiczyć będą najpierw w Krakowie, a następnie w Zakopanem. Potem przewidziany jest udział w kilku międzynarodowych turniejach: w Bańskiej Bystrzycy, w Krakowie w zawodach o Puchar Lajkonika (prawdopodobna obsada: Tuzla z Jugosławii, Lech Poznań i drużyna z Bańskiej Bystrzycy), ponownie w Czechosłowacji i w Jugosławii. Cykl przygotowań do sezonu zakończy krakowska drużyna udziałem w warszawskim turnieju o Puchar Szeremety. A 6 października startuje I liga, Wisła broni jak wiadomo tytułu mistrzowskiego.

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że klub czyni starania o pozyskanie dwóch młodych 18-letnich zawodniczek Rochowskiej z Olimpii (185 cm wzrostu) i Czerniak z AZS Zielona Góra (184 om). Trzon podstawowej kadry nie ulegnie w tym sezonie zmianie.

KOSZYKARKI I KOSZYKARZE NA START!

Echo Krakowa. 1984, nr 198 (5/7 X) nr 11736

KOSZYKARKI I KOSZYKARZE NA START! Zaczyna się ligowy sezon. Nowe przepisy, nowy system gier, powiększone liczbowo ligi — to wszystko stwarza wśród kibiców spore zainteresowanie.

Kraków w rozgrywkach szczebla centralnego reprezentowany będzie przez siedem drużyn Trzy występować będą w ekstraklasie, Wisła II i cztery żeńskie w drugiej Mistrzostwa Polski mają bronić zawodniczki Wisły, Będzie im trudno, bardzo trudno, stają bowiem do walki w składzie gorszym niż przed rokiem. Odejście Haliny Iwaniec, koszykarki, która potrafiła w sposób wręcz znakomity prowadzić grę swego zespołu, koniec kariery Lucyny Januszkiewicz, szybkiej, doświadczonej, obdarzonej dobrym rzutem z półdystansu też stanowi bardzo poważną wyrwę w wiślackich szeregach. Na dodatek dwie wysokie koszykarki. dwie Elżbiety — Doniec i Niemiec doznały kontuzji i dłuższy czas nie będą mogły grać. Zespół Piotra Langosza jest więc w sytuacji niełatwej, Zwłaszcza, że do zespołu łódzkiego wróciła po przerwie spowodowanej urlopem macierzyńskim Wołujewicz-Sędzicka, stara się o grę w tej drużynie nasza reprezentacyjna środkowa — Małgorzata Gliszczyńska z Pabianic, a więc ŁKS chce zdetronizować Wisłę, podobnie jak i Ślęza, która wciąż jest zespołem nie spełnionych nadziei. Czeka wiec krakowianki sezon bardzo trudny, W II lidze pań mamy aż cztery drużyny — Hutnika, -który mierzy w mistrzostwo grupy i awans do ekstraklasy. AZS, Koronę i Wisłę II. Akademiczki tradycyjnie pewnie będą w środku tabeli, natomiast co zwojuje młodziutki zespół Korony trudno przewidzieć. W minionym sezonie uchronił się przed degradacją z tej klasy dopiero no barażowych pojedynkach z wicemistrzami II ligi. W tym sezonie zapewne znów będzie walczył zażarcie o uratowanie się przed degradacją. Oby z powodzeniem.

Natomiast dla rezerwy Wisły II liga będzie poligonem szkoleniowym dla tych zawodniczek. które mają wkrótce zasilić pierwszy zespół.

Wiślaczki: zupełnie nowy zespół

Gazeta Krakowska. 1984, nr 238 (4 X) nr 11115


Koszykarki Wisły bronią tytułu mistrzowskiego. „Czeka nas jednak bardzo trudne zadanie — mówi trener PIOTR LANGOSZ. W zespole zaszły duże zmiany personalne. Zakończyły karierę sportową wielokrotne reprezentantki kraju.

— Halina Iwaniec i Lucyna Januszkiewicz. Na dłuższy okres wyłączone są z gry Doniec i Niemiec (obie mają poważne kontuzje kolan). To bardzo duży ubytek i na pewno nie zrekompensują go włączone do kadry nasze juniorki: Świerk, Małysa, Kardas, Gatlik czy pozyskana z Zielonej Góry — Czerniak (185 cm).

Mamy w tej chwili bardzo młodą drużynę (średnia wieku bez Doniec i Niemiec — 19,7 lat!), która nie ma jeszcze ustabilizowanej formy. Raz potrafi zagrać wyśmienicie, za dzień — słabo (tak było w ostatnim turnieju w Warszawie). Bardzo groźny w tym roku będzie ŁKS (wróciła do gry Sędzicka, z zespołem trenuje Gliszczyńska), na pewno Ślęza, My oczywiście nie składamy broni i będziemy walczyć o medal”, A oto kadra Wisły: Seweryn, Starowicz, Patycka, Małysa, Kordas, Gatlik, Jaskurzyńska, Czelakowska, Wrona, Grabacka, Maj, Doniec, Niemiec, Świerk.

Czelakowska doznała kontuzji oka

Echo Krakowa. 1984, nr 231 (22 XI) nr 11769

POWAŻNEGO osłabienia doznała drużyna koszykarek Wisły. W czasie jednego z ostatnich treningów Marta Starowicz tak nieszczęśliwie zderzyła się, w walce o piłkę, z Tamarą Czelakowską, że doznała kontuzji oka.


KRÓTKIE były zimowe wakacje koszykarek

Echo Krakowa. 1985, nr 8 (11/13 I) nr 11802

KRÓTKIE były zimowe wakacje koszykarek i koszykarzy. Trwały niespełna trzy tygodnie, a tak naprawdę, wolnego było jeszcze mniej, bo już po świętach wznowiono treningi, a po Nowym Roku praca poszła pełną parą, cała trójka krakowskich pierwszoligowców wyjechała na krótkie zgrupowania kondycyjno-szkoleniowe do Zakopanego. Jutro wznowienie ligowych pojedynków.

Koszykarki Wisły zakończyły miniony rok na pierwszym miejscu w tabeli z przewagą jednego punktu nad Ślęzą i ŁKS. Przed ostatnim wyjazdem, do Gdańska, trener Piotr Langosz stwierdził: „Chciałbym bardzo, abyśmy wygrali ze Spójnią i zakończyli ten rok z jednopunktową przewagą nad rywalkami. W przyszłym roku będziemy mieli korzystny układ gier, Spójnię, Lecha, AZS Poznań u siebie, a jedyny trudny mecz wyjazdowy z ŁKS w Łodzi Nadzieje się spełniły, wiślaczki, gładko i wysoko, pokonały Spójnię i przystępują do dalszego ciągu ligowych zmagań jako przodownik tabeli. Do końca drugiej rundy dziesięć spotkań, a później decydująca faza walki o mistrzowski tytuł, rozgrywki systemem play-off.

Po krótkim zakopiańskim zgrupowaniu wiślaczki trenowały w Krakowie i na pierwszy mecz wyjeżdżają do Rybnika. Nie powinny mieć większych kłopotów z uzyskaniem zwycięstwa.

Program kolejki jest następujący: ROW — Wisła, Ślęza — Spójnia, Czarni — AZS Katowice, Lech — Stal, ŁKS — Włókniarz i Polonia — AZS Poznań.


Konflikt w zespole koszykarek Wisły

Gazeta Krakowska. 1985, nr 12 (15 I) nr 11199

Nabrali wody w usta Jakie będzie nasze miasto

Nagłe rozstanie zespołu koszykarek Wisły z trenerem Langoszem wzbudziło dużą sensację w aportowym środowisku. Przypomnimy fakty. Otóż bezpośrednio przed meczem z ROW (Rybnik) zawodniczki poinformowały trenera, że nie chcą aby dalej prowadził zespół. Wprawdzie Piotr Langosz podczas spotkania z zespołem rybnickim kierował z ławki trenera drużyną, ale trudno dziwić się, że współpraca szwankowała. W rezultacie. wiślaczki doznały sensacyjnej porażki.

W poniedziałek od rana urywały się telefony do redakcji, w których kibice prosili o jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy.

W końcu wiślaczki to aktualne mistrzynie Polski, ulubienice krakowskich kibiców i Wszystkim leży na sercu aby zespół obronił mistrzowski tytuł. Niestety dziś nie będziemy mogli zbyt wiele wytłumaczyć kibicom. Przyczyna Jest prosta, wszyscy w klubie nabrali przysłowiowej „wody w usta”! Nie chce mówić trener, unikają dziennikarzy również zawodniczki. Działacze, licznej grupie dziennikarzy powiedzieli, że musimy czekać na oficjalne stanowisko zarządu. Z tego można wnioskować, że dziennikarze i kibice dowiedzą się tylko tego co na rękę będzie działaczom Wisły. O godz. 17 na treningu zespołu zjawili się przedstawiciele prasy. Koledzy z telewizji próbowali sfilmować zawodniczki ale zabroniono im tego, tłumacząc się znów tym, że nie zostało jeszcze ustalone stanowisko zarządu (?). Udało ml się chwilę porozmawiać z trenerem Piotrem Langoszem, który nie był już jednak tak rozmowny jak po każdym z ligowych spotkań. Powiedział m. in., że wraz z drugim trenerem J. Gardziną złożyli rezygnacje i nie pracują już z pierwszym zespołem. Trener Langosz nie chciał mówić nic o wynikłym konflikcie, uważając, że sam nie potrafi wygrać z całym zespołem. Tymczasem w korytarzu pojawiły się zawodniczki. Poprosiłem kapitana zespołu Grażynę Seweryn o krótką wypowiedź dla naszych Czytelników, ale niestety zawodniczka odmówiła, tłumacząc się, iż ma w tej chwili pilne zajęcia.. W ogóle w tym dniu wszyscy w klubie unikali dziennikarzy, a jako ostatnia na przeszkodzie w skontaktowaniu się z zespołem stanęła mi portierka hotelu, w którym odbywały się rozmowy działaczy z zawodniczkami. Portierka poinformowała nas, że skoro nie mieszkamy w hotelu, nie mamy prawa wejścia na jego teren chociaż chcieliśmy pozostawić w recepcji dokumenty.

Tuż po godz. 21 porozumiałem się jeszcze telefonicznie z sekretarzem klubu panem Wiesławem Tondosem, który powiedział, że posiedzenie zarządu sekcji jeszcze trwa i nie może oficjalnie przekazać żadnych wiadomości.

(J. K.)


Gazeta Krakowska. 1985, nr 13 (16 I) nr 11200

W sprawie konfliktu trener — koszykarki Stanowisko Prezydium „Wisły” Kraków

W nawiązaniu do naszej informacji o konflikcie na linii koszykarki — trener w krakowskiej Wiśle — dziś za Polską Agencją Prasową podajemy stanowisko Prezydium Zarządu „Wisły”. Jak poinformował sekretarz Zarządu mjr Wiesław Tondos, po szczegółowym zbadaniu sprawy Prezydium Zarządu Wisły postanowiło: 1. Nie przyjąć rezygnacji trenerów Piotra Langosza i Janusza Gardziny i polecić im kontynuowanie pracy z pierwszym zespołem.

2. Ukarać zawodniczki: Grażynę Seweryn karą nagany i odsunięciem od funkcji kapitana drużyny do dnia 30 czerwca br. za nieinformowanie Zarządu Sekcji o istniejących nieporozumieniach na linii trener — pierwsza drużyna oraz Annę Jaskurzyńską karą nagany za nieuzasadnione kwestionowanie umiejętności trenera.

3. Zwrócić uwagę trenerowi na konieczność poprawnego odnoszenia się do zawodniczek oraz na niewłaściwe i samowolne, z pominięciem władz klubu, rozstrzyganie nieporozumień.


Gazeta Krakowska. 1985, nr 16 (19/20 I) nr 11203

Wisła poszukuje trenera

Decyzją działaczy podane nam za pośrednictwem Polskiej Agencji Prasowej w sprawie konfliktu między koszykarkami a trenerem miały, ich zdaniem, rozwiązać konflikt w I-ligowym zespole koszykarek Wisły. Nam jednak wydawało się, że nie były one najtrafniejsze.

Już w następnym dniu po ogłoszeniu komunikatu okazało się, że nasze przewidywania nie były bezpodstawne. Otóż zawodniczki nie przyjęły do wiadomości, że nadal mają pracować z trenerem Langoszem i w środą na znak protestu same urządziły sobie marszobieg. W tej sytuacji wiadomo już było, że nie ma żadnych szans na pogodzenie obydwu stron. W czwartek rano trener Langosz podtrzymał swoją rezygnacją ze stanowiska opiekuna I zespołu.

Jak nas poinformował kierownik sekcji płk Władysław Nowak, trener Langosz nadal pozostaje do dyspozycji klubu. W tej sytuacji — powiedział płk W. Nowak — poprosiliśmy wieloletniego działacza naszego klubu i instruktora koszykówki Tadeusza Sulkowskiego o opiekę nad zespołem i prowadzenie zespołu do chwili zaangażowania nowego trenera.

(JK)


Echo Krakowa. 1985, nr 13 (18/20 I) nr 11807

Konflikt w zespole koszykarek Wisły zbulwersował opinię sportową Krakowa. Przyzwyczailiśmy się od lat, że zespół „Białej gwiazdy” to najlepsza polska drużyna, że z reguły sięga po mistrzowski tytuł, wygrywa, ma w swych szeregach wiele wspaniałych zawodniczek, reprezentantek Polski, słowem że tu wszystko jest w porządku. Aż tu nagle bomba! Trener Piotr Langosz oznajmia publicznie, że zawodniczki wyrzuciły go z pracy, koszykarki twierdzą, że to trener sprowokował je do wypowiedzi, a że współpraca z nim nie jest dobra, powiedziały że go nie chcą.

Zarząd klubu wydaje oświadczenie, w którym zawarte są zupełnie nieprzekonywujące argumenty i nakazuje koszykarkom i trenerowi wrócić do pracy, czyli do treningów. Langosz podporządkowuje się decyzji, przychodzi na salę ćwiczeń, koszykarki mówią — nie, składając odwołanie od postanowień zarządu i podania o skreślenie z listy zawodniczek klubu. Afera się rozrasta, przybiera coraz to bardziej dramatyczny obrót, nie bardzo wiadomo jak teraz wyjść z niej zachowując twarz, jak w całym tym wydarzeniu znaleźć stosowny kompromis.

Nie podnosiłem tej sprawy na łamach „Echa” wcześniej, mając nadzieję, że działacze klubu potrafią konflikt załagodzić. Nie pierwszy przecież w sporcie i z całą pewnością nie ostatni. W każdym zespole ludzkim stale ze sobą współpracującym, współdziałającym występują od czasu do czasu różnice zdań, zatargi. Sport nie jest od tego wolny, ba, jest szczególnie na to podatny, zważywszy, iż działają w nim, na wysokim poziomie wyczynowym, ludzie o specyficznych charakterach, o wybitnej osobowości, twardzi, waleczni. Bo tacy muszą być sportowcy. Gdy dzień po dniu wiele godzin spędza się razem, na ciężkiej i chwilami żmudnej. pracy treningowej, gdy indywidualne cele trzeba podporządkowywać interesom zespołu, konflikty są nieuniknione. Rzeczą trenerów i działaczy jest zapobieganie narastaniu zadrażnień, łagodzenie napięć, rozwiązywanie konfliktów. O tym, że metody treningowe Piotra Langosza, może nie tyle metody co niekiedy słowa, używane w stosunku do zawodniczek wywołują u tych ostatnich sprzeciw, wiadomo było od dawna. Sądzę, że wiedzieli o tym także działacze sekcji i klubu. Koszykarki kilkakrotnie podejmowały próby dojścia do działaczy, by prosić ich o pomoc, o rozwiązanie konfliktu. Bezskutecznie! Działacze uważali, że skoro drużyna wygrywa, skoro jest na czele tabeli, to wszystko jest dobrze, a zawodniczki i trener.

biorąc pieniądze za grę i prowadzenie zajęć mają grać i kwita. I tu był błąd, który doprowadził do dzisiejszego, jakże przykrego finału. Zapomnieli opiekunowie sekcji i klubu, że do nich należy nie tylko dbałość o pieniądze, mieszkania, pralki, lodówki, meble czy tp. dobra, załatwiane koszykarkom, ale. że winni oni być opiekunami, we właściwym rozumieniu tego słowa, drużyny, w której grają młode kobiety. Zapomniano o tym, traktując je jak roboty, jak precyzyjnie Zaprogramowaną maszynkę do wygrywania meczów.

Gdy konflikt osiągnął apogeum, nieistotne tu czy sprowokowane przez trenera, czy przez koszykarki, znów działaczom zabrakło wyobraźni, ludzkiego przejęcia się sprawą, znów postąpili jak z robotami. Wezwali, ukarali i kazali wrócić do pracy. Czyli przywołali do porządku. Ale roboty nie posłuchały i konflikt nabrał nowego wymiaru. Już nie sprawa zawodniczki — trener, ale zawodniczki — zarząd. A przecież, w sumie jest to konflikt marginalny. Bo Piotr Langosz chce jak najlepiej, jest w swoją pracę bardzo zaangażowany, stara się być trenerem najlepszym, doprowadzić zespół do mistrzowskiego tytułu. To widać z jego pracy, jego stosunku do koszykówki, do tego co robi. Zawodniczki też nie szczędzą sił, by osiągnąć w sporcie jak najwięcej. Walczą o kolejne mistrzostwo, ćwiczą w pocie czoła, bardzo intensywnie. Ambicji w grze, bojowości, oddania sprawie nie można im odmówić.

Czyli, że cele obu stron są zbieżne. W tej sytuacji rodzące się konflikty w zespole można stosunkowo łatwo rozwiązywać, oczywiście pod warunkiem umiejętnego postępowania, ludzkiego podejścia do sprawy, wyrozumiałości dla ludzkich słabości. Tego wymaga się od działaczy. Dobrych działaczy.

Mam, jako sympatyk sportu, jako sympatyk koszykarek Wisły, żal do kierujących klubem, że nie potrafili tej, w moim przekonaniu, w sumie nie najtrudniejszej kwestii, rozwiązać, znaleźć kompromisu, który by rozładował emocje, napięcie, uspokoił wzburzone nerwy i pozwolił zespołowi odzyskać konieczny do walki o mistrzowski tytuł spokój i właściwy klimat. Takie rozwiązanie konfliktu aż się prosiło. Szło przecież o wspólne dobro i trenera, i koszykarek, i całego klubu. Jakieś wyjście ze sprawy musi się, oczywiście, znaleźć Ale teraz już na pewno będzie to wyjście ze szkodą dla GTS Wisła. A tego można było uniknąć, (lang)

Jak podajecie tabelę koszykarek pytali Czytelnicy

Echo Krakowa. 1985, nr 26 (6 II) nr 11820

ODEBRALIŚMY ostatnio w redakcji szereg telefonów. Jak podajecie tabelę koszykarek pytali Czytelnicy — w innych gazetach Wisła na czwartym miejscu. u was na drugim. Dlaczego faworyzujecie krakowianki? Poczęliśmy więc sprawdzać, porównywać i... wyszło na nasze.

Trzy bowiem zespoły — AZS Poznań, LKS i Wisła mają obecnie jednakowy dorobek punktowy, a z tej trójki najlepszy bilans tzw. małych punktów czyli uzyskanych i straconych koszy ma Wisła. Winna Więc być w tabeli na drugim miejscu, za Ślęzą, tak jak to podaliśmy w ostatnim numerze naszej gazety. Przy układaniu tabeli posługujemy się obowiązującymi obecnie przepisami koszykówki, wydanymi w 1984 r. przez Polski Związek Koszykówki (w opracowaniu krakowianina Marka Paszuchy). w których w rozdziale „Klasyfikacja drużyn” jest wyraźnie napisane że: Klasyfikację drużyn w rozgrywkach ustala się według uzyskanych punktów, zgodnie z zapisem ich zwycięstw i porażek.

Jeżeli po zakończeniu cyklu, kilka drużyn posiada tę samą ilość punktów, kolejność miejsc ustala się według następującej metodyki: a) w przypadku, gdy dwie drużyny mają tę samą ilość punktów, kolejność tych drużyn ustala się na podstawie wyników spotkali pomiędzy tymi drużynami.

b) jeżeli więcej niż dwie drużyny mają tę samą ilość punktów, kolejność ustala się na podstawie drugiej klasyfikacji, w której bierze się pod uwagę wyłącznie wyniki uzyskane w grach pomiędzy zainteresowanymi drużynami...

A więc w chwili obecnej w lidze koszykarek, gdy trwa cykl rozgrywek (druga runda) kolejność zespołów ustala się na podstawie ogólnej zasady, kto ma więcej dużych i małych punktów ten jest wyżej. Dopiero gdy skończy się runda, przed cyklem play off. wówczas przy równej ilości punktów zdobytych przez którąś z drużyn, ustali się tabelę wedle obowiązujących dodatkowych przepisów. Ale to dopiero po zakończeniu tej rundy nie teraz.

Bałagan w tabelach bierze się stąd, że różne związki sportowe, stosują różne systemy. Np. w hokeju przez cały czas rozgrywek, przy równej ilości punktów dwóch lub więcej zespołów, oblicza się punkty tylko w meczach między zainteresowanymi zespołami i na tej podstawie ustala kolejność w tabeli. W gazetach różnice biorą się najprawdopodobniej stąd, że nie wszyscy dziennikarze doczytali do końca przepisy poszczególnych gier.

Koszykarki Wisły, w myśl obowiązującego regulaminu rozgrywek. mają obecnie drugie miejsce w tabeli, przy równej bowiem ilości punktów z AZS Poznań i ŁKS-em. mają najlepszy bilans koszy: Wisła +245 AZS + 209 i LKS +109.


O sukcesie koszykarek Wisły

Echo Krakowa. 1985, nr 65 (2 IV) nr 11859


Radośnie, ale bez euforii

TEGOROCZNY sukces koszykarek Wisły w rozgrywkach ekstraklasy jest na pewno sporą niespodzianką. Nawet najwięksi optymiści wśród krakowskich sympatyków sportu nie liczyli chyba, że wiśIaczki poradzą sobie ze Ślęzą we Wrocławiu. A już na pewno nikt nie przypuszczał, że zespół prowadzony przez Zdzisława Kassyka sięgnie po 16. w historia tytuł w tak niecodziennych, niezwykle dramatycznych okolicznościach. Krakowianki rozstrzygnęły przecież niedzielny pojedynek na jedną sekundę przed jego zakończeniem.

Wczoraj przed godziną jedenastą zjawiliśmy się w siedzibie klubu, przy ul. Reymonta 22.

Chcieliśmy się przekonać jak to niewątpliwie ogromne i nieoczekiwane osiągnięcie koszykarek zostało przyjęte w klubie.

W małym pokoiku sekcji koszykówki Jerzy Bętkowski, Jan Dąbrowski i bezpośredni obserwator wrocławskich meczów, alfa i omega wiślackiego basketu Zbigniew Stanek rozmawiali właśnie o wydarzeniach sprzed kilkunastu godzin. Zbigniewowi Stankowi mocno utkwiła w pa­ mięci sytuacja w 35 minucie niedzielnego spotkania. Oburzony opowiadał o czynnym znieważeniu sędziego Zbigniewa Sołtysia, ka przez krewkiego kibica-chuligana. Zaatakowany z tyłu Z. Sołtysiak był zupełnie zaskoczony — relacjonował Z. Stanek — z błyskawiczną pomocą przyszli mu jednak: drugi arbiter Z. Szpilewski oraz działacze Ślęzy.

Grę można było kontynuować.

Nieśmiało starałem się skierować rozmowę na inne tory. Pytałem o telegramy gratulacyjne, o to jak sukces został przyjęty przez kierownictwo Wisły. Szybko przekonałem się, że o euforii nie ma mowy, dominacja koszykarek w polskiej lidze jakby spowszedniała. Na biurku dwie pierwsze depesze: od koła sympatyków i adeptek koszykówki z grupy pani Wandy Pacułowej.

Kibice podziękowali nie tylko za 16. tytuł mistrzowski, ale przede wszystkim za sportową walkę do końca rozgrywek. Często odzywał się jednak telefon. Pytano o trenera Zdzisława Kassyka.

Niestety, wczoraj nie był uchwytny w Krakowie. W sprawach rodzinnych wyjechał do Olkusza.

Z upływem czasu pokoik sekcji koszykówki zapełniał się coraz bardziej. Około południa zjawił się trener Ludwik Miętta — twórca wiślackiej potęgi w żeńskim baskecie. Jego rekordu żaden szkoleniowiec nie jest w stanie pobić, zdobył bowiem z zespołem „Białej gwiazdy” aż 14 mistrzowskich tytułów. O niedzielnym meczu Ślęzy z Wisłą powiedział krótko: „Takiego horroru jeszcze nie widziałem".

Nagle w drzwiach ujrzeliśmy Piotra Langosza, który jeszcze dwa i półmiesiąca temu był trenerem wiślaczek. ale po znanych i szeroko opisywanych perturbacjach zrezygnował z pełnionej funkcji. Sukces swojego następcy sprytnie skomentował: „Liczy się ten, który wygrywa ostatni mecz ". Lecz nie sposób pominąć zasług p. Piotra w zdobyciu tytułu. Przez 20 miesięcy solidnie pracował z drużyną, szukał odpowiednich rozwiązań taktycznych.

Ktoś z boku złośliwie nieco, ale chyba nie bez racji zauważył, że gdyby nie konflikt trener — zawodniczki mogło nie być mistrzowskiego tytułu. Zatargi z Langoszem wywołały determinację u dziewcząt, chciały udowodnić, że stać je na wywalczenie 1. miejsca. Potwierdziły zresztą tę opinię Aldona Patycka i Małgorzata Niemiec.

Radość zawodniczek ze zdobytego tytułu była chyba najbardziej autentyczna i spontaniczna.

Zaskoczyła nas szczególnie reakcja Lucyny Januszkiewicz, którą także spotkaliśmy wczoraj w klubie. „Od tylu lat gram (w Wiśle od 1972 roku — przyp. js), ale nigdy nie miałam takich wrażeń. Przyznam, że gdy koleżanki poprosiły mnie bym wróciła do drużyny w decydującej fazie rozgrywek wahałam się, miałam opory, obawiałam się, że nie podołam. Zdecydowałam się i dzięki temu po raz ósmy zostałam mistrzynią Polski".

Nasze rozmówczynie — Lucyna Januszkiewicz, Aldona Patycka, Małgorzata Niemiec były zgodne, że bardziej liczyły na zwycięstwo w sobotnim meczu.

Niepowodzenie nie załamało ich jednak, w niedzielne przedpołudnie chętnie skorzystały z propozycji wieloletniego działacza Krzysztofa Bolka i odwiedziły wrocławskie Zoo. Dwugodzinny spacer, dobrze wpłynął na ich samopoczucie, o czym przekonaliśmy się wieczorem.

Tylko wczoraj, przez jeden dzień, nowo kreowane mistrzynie miały chwilę wytchnienia.

Pozwolono im odpocząć po nocnej podróży (dopiero ok. 4 rano przyjechały do Krakowa) a wieczorem spotkać się na imieninach u Grażyny Seweryn.

Dziś po południu muszą się znów zjawić na treningu. Sukcesy nie przychodzą bowiem bez

Gazeta Krakowska. 1985, nr 80 (4 IV) nr 11267

Z. KASSYK: sportowa złość i mistrzowski tytuł

W jubileuszowych, pięćdziesiątych rozgrywkach o mistrzostwo Polski w koszykówce kobiet na mistrzowskim tronie już po raz szesnasty zasiadły koszykarki krakowskiej „Wisły”. Podopieczne trenera Zdzisława Kassyka zdobyły tytuł po dramatycznej walce z wrocławską „Ślęzą”.

Panie trenerze — pytam Zdzisława Kassyka — czy podejmując się w trakcie rozgrywek opieki nad zespołem liczył Pan na końcowy sukces? — Kiedy objąłem zespół po Piotrze Langoszu oczywiście marzyłem o mistrzostwie, ale bardzo obawiałem się o końcowy rezultat. Zmiana trenera w trakcie sezonu na pewno musiała wpłynąć na psychikę zespołu — to po pierwsze, a po drugie — trener Langosz odchodząc powiedział, że wiślaczki stać co najwyżej na czwarte miejsce w tabeli. To dało mi dużo do myślenia. Dokładnie przeanalizowałem grę zespołu i doszedłem do wniosku, że muszę koniecznie wprowadzić pewne korekty. Tym bardziej, że kontuzji doznała Czelakowska.

— W trakcie sezonu na wzmocnienie nie mógł Pan raczej liczyć.

— Wbrew pozorom mogłem. Kontuzjowana jeszcze we wrześniu Doniec mogła już przecież grać, trzeba ją było tylko namówić do -wznowienia treningów. Ponadto za radą trenera Tadeusza Sułkowskiego (bardzo mi pomagał w prowadzeniu drużyny) postanowiłem się zwrócić o pomoc do Januszkiewicz, która wprawdzie zakończyła już karierę, ale jej doświadczenie mogło s:e nam jeszcze przydać. Dziś mogę powiedzieć, że te posunięcia były bardzo trafne i w dużej mierze przyczyniły się do końcowego sukcesu.

— Sukces ten nie przyszedł łatwo, a ostatnie mecze ze „Ślęzą” śmiało można określić horrorem.

— Wrocławianki dotychczas nigdy jeszcze nie przegrały na własnym terenie i były pewne końcowego sukcesu do tego stopnia, że na trybunach siedziała orkiestra, która już w sobotę grała hymn na cześć...

mistrzowskiego zespołu „Ślęzy”. To wyzwoliło w moich podopiecznych złość i pozwoliło im maksymalnie zmobilizować się do niedzielnego spotkania. Po dramatycznych 40 minutach w dogrywce graliśmy już bez Jaskurzyńskiej, Januszkiewicz i Doniec, które spadły za pięć prze­ winień. Mimo to zwycięstwo przy­ padły właśnie nam. Świetnie spisały się Seweryn i Starowicz, a także rezerwowe, które wytrzymały ciężar odpowiedzialności.

— Proszę o przedstawienie swojego zespołu i krótką charakterystykę każdej z zawodniczek.

— Niewątpliwie liderem z prawdziwego zdarzenia była Grażyna Seweryn. Odporność na stresy, rzuty za trzy punkty i umiejętność poprowadzenia zespołu to jej największe walory. Martę Starowicz cechuje temperament w grze i duża impulsywność. Potrafi poderwać do walki koleżanki, umiejętnie również gra jeden na jeden. Jest wspaniałym uzupełnieniem spokojnej Seweryn. Anną Jaskurzyńska to przede wszystkim wspaniała skuteczność, miała w tym sezonie kilka bardzo dobrych meczy. Najlepsza w obronie jest niewątpliwie Małgorzata Niemiec, a Tamara Czelakowska bardzo dobrze wywiązywała się z indywidualnych zadań. W meczach z najgroźniejszy­ mi zespołami zawsze kryła ich najlepsze zawodniczki. Lucyna Januszkiewicz to rutyna, dzięki niej zespół grał dojrzalszą koszykówkę. Elżbieta Doniec była niezrównana w walce na tablicach zarówno w obronie jak i w ataku. Duży wkład w mistrzowski tytuł mają również Aldona Patycka i Renata Wrona, które mimo młodego wieku pokazały już duże umiejętności. Po urlopie macierzyńskim do formy doszła też Izabela Maj, a Katarzyna Grabacka, Ewa Świerk i Katarzyna Czerniak to przyszłość wiślackiej koszykówki.

JANUSZ KOZIOŁ

DOBIEGŁ końca kolejny ligowy sezon koszykarek

Echo Krakowa. 1985, nr 66 (3 IV) nr 11860

DOBIEGŁ końca kolejny ligowy sezon koszykarek, który jak nigdy dotąd przebiegał pod znakiem nowości. Nowy system rozgrywek z atrakcyjnym zakończeniem — grami play off. nowe przepisy z mającym istotny wpływ na. obraz gry rzutem za 3 punkty, w 7 zespołach nowi trenerzy. Zabrakło tylko najważniejszego novum: młodych, utalentowanych zawodniczek, których wprowadzenie do zespołów ligowych pozwoliłoby z większym optymizmem patrzeć na przyszłość naszej żeńskiej koszykówki.

Nowy system gry z pojedynczymi meczami w soboty, uzupełniony spotkaniami finałowymi decydującymi o ostatecznej ko lejności zespołów okazał się być atrakcyjnym dla widzów Świadczyły: o tym wypełnione jak nigdy do ostatniego miejsca hale sportowe i publiczność niezwykle żywo reagująca na poczynania poszczególnych drużyn. Wprawdzie poziom spotkań niejednokrotnie daleki był od tego, czego winniśmy oczekiwać od drużyn szczycących się statusem I ligi, to jednak trzeba podkreślić nieustępliwość i olbrzymie zaangażowanie zawodniczek w walkę sportową. Mecze play off mają to do siebie, że wymagają dużej koncentracji i odporności psychicznej, dzięki czemu stanowią sprawdzian zdolności zawodniczek do podjęcia rywalizacji w sytuacjach mocno stresujących.

Tego typu system rozgrywek pozwala ocenić przydatność zawodniczek do gry w dużych obciążeniach. Dla potrzeb reprezentacji sprawdzian ten był niezwykle przydatny. Niestety tylko nieliczne zawodniczki potrafiły mimo napięcia psychicznego, demonstrować wysoką formę sportową. dobrą dyspozycję rzutową i ustrzec się od popełniania prostych błędów.

Wprowadzone poprawki i uzupełnienia przepisów gry wpłynęły niewątpliwie korzystnie na uatrakcyjnienie koszykarskich spotkań. Wzrosło tempo gry, zlikwidowano do koniecznego minimum przestoje i przerwy, a rzut za 3 punkty zza linii 6,25 m podniósł widowiskowość i urozmaicił przebieg walki na boiskach.

Międzynarodowa Federacja Koszykówki (FIBA) spotyka się z głosami krytyki za zbyt często wprowadzane zmiany w przepisach. Oponenci twierdzą, że widzowie nie mogą nadążyć za zmianami, w. wyniku czego decyzje sędziów są dla nich niejedno krotnie niezrozumiałe i mało czytelne. Z drugiej strony jednak mimo tych zmian, a może, właśnie dzięki nim. koszykówka staje się coraz bardziej popularna na całym świecie (FIBA zrzesza 161 krajowych federacji, koszykówki). Zakończony sezon w Polsce wykazał, że również u nas popularność tej dyscypliny sportu ma wyraźną tendencję wzrostową. Szkoda, że w ślad za wzrostem popularności nie idzie rozwój budownictwa, hal sportowych z prawdziwego zdarzenia, mogących pomieścić wszystkich chętnych oglądania zmagań koszykarek i koszykarzy. Również poziom rozgrywek I ligi koszykarek nie był niestety wprost proporcjonalny do wzrostu zainteresowania widzów tą dyscypliną sportu. Większość zawodniczek wykazała słabe przygotowanie sprawnościowe, poważne braki z zakresu siły, szybkości i zwinności. co hamuje w konsekwencji możliwość poprawy umiejętności technicznych i taktycznych.

Mistrzostwa Polski w koszykówce kobiet rozegrano w minionym sezonie po raz 50. Jubileuszowy tytuł przypadł w udziale drużynie, która najczęściej sięgała po najwyższe laury. Koszykarki „Białej gwiazdy” wywalczyły swój szesnasty tytuł rzutami wolnymi Grażyny Seweryn w ostatniej sekundzie dogrywki spotkania z wrocławską Ślęzą, ogólnie przedwcześnie kreowaną na nowego mistrza Polski. Wiślaczki po przeprowadzonej z uporem, konsekwentnej, aczkolwiek mało chwalebnej rewolucji, znalazły się W wyjątkowo trudnej sytuacji psychicznej. Powszechnie krytykowane, doznawały upokorzeń i porażek w meczach wyjazdowych, wykazując jednak godną podziwu odporność i hart z trudem odrabiały ponoszone straty i doprowadziły do ostatecznej rozgrywki, w której mimo niekorzystnego układu gier zdołały obronić mistrzowski tytuł.

Siłą napędową zespołu były rozgrywające: Grażyna Seweryn i Marta Starowicz, już podczas ubiegłorocznego sezonu reprezentacji stanowiące o sile drużyny narodowej. Nie tylko same przynosiły punkty, ale również umiejętnie wykorzystywały Annę Jaskurzyńską w sytuacjach podkoszowych, a Tamarę Czelakowską w szybkich atakach. W decydującej batalii ze Ślęzą wykazały olbrzymie opanowanie, a Grażyna Seweryn raz jeszcze potwierdziła. iż sztuka zdobywania rozstrzygających punktów nie jest jej obca. Anna Jaskurzyńska grała nierówno — obok wyśmienitych występów, obfitujących w pokaźną ilość zdobywanych punktów, miała mecze wyraźnie sia be, zarówno w akcjach ofensywnych jak i w grze obronnej Tamara Czelakowska potwierdziła swe znane walory — rzetelną grę w obronie i skuteczność w szybkich atakach, nie stanowiąc jednak nadal zagrożenia z dalszej odległości od kosza. Przykra kontuzja stawu kolanowego wyłączyła ją niestety z gry w najbardziej interesującej części sezonu.

Małgorzata Niemiec przypomniała o swych wartościach w indywidualnej < zespołowe i. obronie, skuteczności w walce pod tablicami i walnie przyczynili się do końcowego sukcesu Podobnie jak Elżbieta Doniec, z meczu na mecz powracająca po dłuższej przerwie do wysokiej formy, Aldona Patycka miała kilka interesujących występów a Katarzyna Grabacka, Renata Wrona, Izabela Maj i Ewa Świerk stanowiły uzupełnienie mistrzowskiej drużyny. Osobne słowa należą się Lucynie Januszkiewicz, jednej z najbardziej zasłużonych zawodniczek w historii wiślackiej żeńskiej koszykówki. Na prośbę swych młodszych koleżanek zdecydowała się zmienić przedwczesną decyzję o zakończeniu czynnej kariery sportowej. Swym powrotem wydatnie pomogła drużynie w trudnej sytuacji, wzbogacając jednocześnie prywatną kolekcję o ósmy złoty medal i wpisując w życiorys jeszcze jedno wielkie przeżycie sportowe jakim był wrocławski finał.

Sądzę, że wolno mi na zakończenie pogratulować na łamach „Echa” mistrzowskiego tytułu koszykarkom WISŁY, ich trenerom oraz wszystkim, którzy przyczynili się do końcowego sukcesu.

Życzmy sympatycznym wiślaczkom, aby przyszły sezon ligowy i start w Pucharze Europy był dla nich również szczęśliwy jak dzień 31 marca 1985.

LUDWIK MIĘTTA



Podziękowanie dla mistrzyń

Gazeta Krakowska. 1985, nr 94 (23 IV) nr 11281


Wczoraj w Urzędzie m. Krakowa odbyła się miła uroczystość, władze miejskie podejmowały 16-krotne mistrzynie Polski, koszykarki WISŁY, które przed kilkunastoma dniami znowu sięgnęły po prymat w kraju, W tanieniu władz serdeczne podziękowania i życzenia dalszych sukcesów złożył wiceprezydent Jan Nowak.

Kapitanka zespołu Lucyna Januszkiewicz odebrała okazały puchar, ponadto zawodniczki i kadrą trenerską uhonorowani zostali.

Złotymi, Srebrnymi Odznakami „Za pracę społeczną dla m. Krakowa”. W imieniu- wiślackiego klubu podziękował za zaszczytne wyróżnienie wiceprezes Wisły Józef Biel.

Rada opiekuńcza i zarząd sekcji koszykówki

Echo Krakowa. 1985, nr 77 (20/21 IV) nr 11871

W KRAKOWSKIM „Domu Polonii” bawili wczoraj niecodzienni goście. Rada opiekuńcza i zarząd sekcji koszykówki Wisły podejmowali tu zawodniczki — które po raz szesnasty w historii klubu wywalczyły mistrzostwo Polski oraz zawodników, którzy po zaciętych walkach uplasowali się na czwartej pozycji w tabeli ekstraklasy.

Sportowy sezon za nami, sukces dziewcząt ogromny nic więc dziwnego, że szampanem uczczono osiągnięcie, spełniając toast wzniesiony przez kierownika sekcji ppłk mgr Władysława Nowaka: „Za pomyślność koszykarek z Białą Gwiazdą”.

Wypili lampkę szlachetnego trunku i przewodniczący Rady Patronackiej klubu sekretarz KK PZPR — Władysław Kaczmarek i nowo mianowany komendant WUSW gen, bryg, dr Jerzy Gruba i szef Rady Opiekuńczej sekcji — mgr Augustyn Pohl i wielu, wielu działaczy, opiekunów, trenerów, w tym obaj prowadzący w zeszłym sezonie drużynę koszykarek szkoleniowcy — Piotr Langosz i Zdzisław Kassyk.

Były w trakcie spotkania momenty podniosłe, jak choćby ten, kiedy wręczano najbardziej zasłużonym sportowcom, trenerom i działaczom „Medale 40-lecia PRL” (m. in. Lucynie Januszkiewicz, Halinie Iwaniec, Jackowi Międzikowi, Zdzisławowi Kassykowi), były też i bardziej kameralne, gdy Franciszek Makuch z zebranym ad hoc zespołem Teatru Muzycznego koncertował na cześć ... siatkarek (w zdenerwowaniu pomylił profesję bohaterek wieczoru). Było wiele towarzyskich rozmów, wspomnień i gratulacji.

Koszykarki, wiele prosto od fryzjera, w eleganckich kreacjach, rozluźnione, uśmiechnięte w niczym nie przypominały swym wyglądem tych zawodniczek, które znamy z boiska. Tam zawsze skupione, podenerwowane, skoncentrowane na walce o punkty, o jak najkorzystniejsze rezultaty meczów, rzadko mają czas na uśmiech, na dbałość o swą kobiecą urodę. Nic więc dziwnego, że wielu panów, niby to ze sobą rozmawiając, wzroku od eleganckich dam nie odrywało.

Czas sportowych wakacji jest jednak krótki i przed zawodniczkami już kolejne treningi, zawody, zgrupowania. Podobnie przed zawodnikami. Od tych pierwszych oczekuje się udanych występów w Pucharze Europy, od drugich by poszli w ślady klubowych koleżanek i też sięgnęli po krajowy prymat. Czy tak się stanie czas pokaże

„Fair play 1984”

Echo Krakowa. 1985, nr 93 (14 V) nr 11887

WARSZAWA. W plebiscycie „Fair play 1984” nagrody i przypadły Andrzejowi Zawadzkiemu. ciężarowcowi z Bydgoszczy i załodze jachtu „Zawisza Czarny”, a wyróżnienie koszykarce Wisły — Halinie Iwaniec