2014.03.07 Wisła Krakbet Kraków - GAF Jasna Gliwice 5:7

Z Historia Wisły

2014.03.07, Ekstraklasa, 17. kolejka, Kraków, hala Wisły, 20:00
Wisła Krakbet Kraków 5:7 GAF Jasna Gliwice
widzów:
sędzia:
Bramki
Piotr Morawski 05'

Piotr Morawski 12'





Marcin Czech 29'
Ricardo Gomes Junior 29'
Douglas Alvaralhão dos Santos 33'
1:0
1:1
2:1
2:2
2:3
2:4
2:5
2:6
3:6
4:6
5:6
5:7

12' Marcin Kiełpiński

14' Denys Diemiszew
17' Marcin Kiełpiński
22' Denys Diemiszew
24' Denys Diemiszew
27' Denys Diemiszew



37' Marcin Kiełpiński
Wisła Krakbet Kraków
bramkarze:
Kamil Dworzecki
Michał Krajewski
zawodnicy z pola:
Marcin Czech
Błażej Korczyński
Adam Jonczyk
Sebastian Wojciechowski
Piotr Morawski
Douglas Alvaralhão dos Santos
Roman Vakhula
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg Ricardo Gomes Junior
Adrian Pater
trener:
Błażej Korczyński
GAF Jasna Gliwice
bramkarze:
Tomasz Cielesta
Michał Widuch
zawodnicy z pola:
Damian Ficek
Maciej Mizgajski Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg
Przemysław Kośmider
Denys Diemiszew
Przemysław Dewucki
Marcin Kiełpiński Grafika:Zk.jpg
Michał Cygnarowski
Dominik Śmiałkowski
Damian Wojtas Grafika:Zk.jpg
trener:
Rafał Barszcz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Nieudany rewanż

Futsalowcy Wisły Krakbet ponieśli drugą porażkę z rzędu. W meczu 17. kolejki Futsal Ekstraklasy wiślacy przegrali na własnym parkiecie z zespołem GAF Jasna Gliwice 5:7.

Gdyby ktoś przed obecnym sezonem powiedział, że Wisła w dwóch meczach z zespołem GAF Jasna Gliwice nie zdobędzie ani jednego punktu, skwitowalibyśmy to niedwuznacznym uśmiechem. Tymczasem po porażce na jesieni w Gliwicach 4:6, także przy Reymonta w Krakowie wiślacy musieli uznać wyższość beniaminka Futsal Ekstraklasy. Biała Gwiazda przegrała ponownie dwoma bramkami i nie była to bynajmniej porażka niezasłużona. Bo choć mecz był wyrównany i przy lekkiej dozie szczęścia Wisła mogła go swobodnie wygrać, to jednak goście sprawiali wrażenie bardziej zaangażowanych. A to często w sporcie przeważa szalę.

Mecz zaczął się zgodnie z oczekiwaniami, czyli od przewagi wiślaków. Jej efektem była bramka zdobyta w 6. minucie przez Morawskiego. Piotrek, znajdujący się po prawej stronie boiska, został doskonale obsłużony przez Korczyńskiego, który z kolei otrzymał świetne podanie od Douglasa. To była piękna, trójkowa akcja, znamionująca wielkie możliwości tkwiące w naszym zespole.

Przez następne kilka minut wydawało się, że wiślacy wygrają dzisiaj wysoko. Sytuacje pod gliwicką bramką mnożyły się i wydawało się, że kolejne gole są kwestią czasu. I rzeczywiście, bramka padła, z tym że nie dla nas. W 13. minucie do piłki doszedł po prawej stronie Kiełpiński i zmieścił piłkę między nogami Dworzeckiego. 1:1.

Wyrównanie podziałało na wiślaków tak, jak powinno. Przeprowadzili kolejną ładną akcję, po której piłka dotarła do Morawskiego. Ten ładną „kiwką” minął bramkarza gości i strzałem słabszą, prawą nogą dał nam ponownie prowadzenie. Nie cieszyliśmy się z niego jednak zbyt długo. Na początku 15. minuty przyjezdni znów nieco przypadkowo przedarli się pod naszą bramkę i Diemiszew wyrównał. Tym razem reakcja naszej drużyny nie była taka, jak za pierwszym razem. W nasze poczynania wkradł się chaos i przez następne trzy minuty niewiele się działo. Z tego chaosu zrodził się kolejny gol dla gliwiczan. I znów nieco przypadkowy. Problematyczny rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Dewucki. Kopnął piłkę mocno w kierunku naszej bramki. Futbolówka trafiła w Kiełpińskiego i wpadła do siatki. 2:3.

Druga połowa zaczęła się katastrofalnie. Wisła wciąż nie mogła złapać swojego rytmu, a rozochoceni goście poczuli swoją szansę. W 23. minucie mieli aut na wysokości naszego pola karnego. Szybko przenieśli akcję na drugą stronę boiska, gdzie kompletnie nie krytemu Diemiszewowi nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w bramce. 2:4.

Następne minuty to była wręcz lawina błędów naszego zespołu. W efekcie skuteczny dziś do bólu Diemiszew strzelił kolejne dwa gole i było 2:6. Patrząc w tym okresie na grę wiślaków, można było mieć czarne myśli co do rozmiarów porażki. Bo ta wydawała się przesądzona. Tymczasem…

Początek 30. minuty. Czech przejmuje piłkę. Wpada na połowę gliwiczan, strzela po ziemi, w długi róg. I trafia. 3:6. Pół minuty później do piłki dochodzi Ricardinho. Nie bardzo wie co z nią zrobić. Chwila namysłu. Będzie strzelał? Strzela i… I jest już tylko 4:6.

W wiślaków wstępują nowe siły. To jest znowu ta drużyna z poprzednich meczów. Drużyna walcząca na całym boisku. 33. minuta. Mizgajski fauluje wychodzącego na czystą pozycję Douglasa. Otrzymuje żółtą kartkę, a ponieważ jest to jego drugi kartonik w tym kolorze, wylatuje z boiska. Wisła przez dwie minuty może grać w przewadze. Nie potrzeba nam jednak tak długiego czasu, aby ją wykorzystać. Już po 25 sekundach, po składnej akcji, Douglas strzela kontaktowego gola. Jest już tylko 5:6, a na przechylenie szali na swoją korzyść mamy jeszcze sporo czasu – nieco ponad 6,5 minuty.

Atakujemy, lecz brakuje nam trochę fartu. Nadchodzi 36. minuta, jak się potem okaże, decydująca dla losów meczu. Najpierw Douglas o mały włos nie doprowadza do wyrównania. Po chwili Ricardinho fauluje przed naszym polem karnym. Dostaje żółtą kartkę. Staje w murze. Wybiega jednak z niego zbyt wcześnie. Sędzia, całkiem słusznie, karze go po raz drugi żółtą kartką. Ricardinho musi opuścić plac gry i osłabia nas na dwie minuty. Bronimy się dzielnie. Pod naszą bramką dochodzi do dantejskich scen. Broni Dworzecki, obijana jest poprzeczka. Jeszcze 20 sekund do końca osłabienia. Kolejna akcja gości. Powinno nam się udać wybronić. Niestety, nie udaje się. Kiełpiński dość szczęśliwie, ale jednak trafia. Jest 5:7 i raczej jest po meczu.

Walczymy wszelako do końca. Próbujemy gry z lotnym bramkarzem, ale ten element nie jest w tym sezonie naszą mocną stroną. Nie stwarzamy większego zagrożenia pod gliwicką bramką i przegrywamy.

Dzisiejsza porażka definitywnie przekreśla nasze szanse na obronę tytułu mistrzowskiego. Teoretycznie szanse oczywiście jeszcze są, ale nie łudźmy się – pretendenci do mistrzostwa nie zaczną seryjnie przegrywać. Pozostaje nam więc walka o miejsce na podium, które w dniu dzisiejszym, niestety, opuściliśmy. Gatta Zduńska Wola wygrała bowiem w Gdańsku z AZS-em i wyprzedza nas aktualnie o trzy punkty. I na pościgu za zduńskowolanami trzeba się teraz skupić.

Wisła Krakbet Kraków – GAF Jasna Gliwice 5:7 (2:3)

1:0 Piotr MORAWSKI 5:45

1:1 Marcin KIEŁPIŃSKI 12:20

2:1 Piotr MORAWSKI 12:50

2:2 Denys DIEMISZEW 14:06

2:3 Marcin KIEŁPIŃSKI 17:35

2:4 Denys DIEMISZEW 22:13

2:5 Denys DIEMISZEW 24:31

2:6 Denys DIEMISZEW 27:49

3:6 Marcin CZECH 29:16

4:6 Ricardo GOMES JUNIOR 29:46

5:6 Douglas ALVARALHAO DOS SANTOS 33:24

5:7 Marcin KIEŁPIŃSKI 37:40

Źródło: wislafutsal.pl

Galeria

Foto: Aśka Żmijewska
Źródło: wislafutsal.pl