1984.10.28 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 72:60
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 72:60 | ŁKS Łódź | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 31:26 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1984, nr 213 (26/28 X) nr 11761
KIBICE koszykówki, po raz pierwszy w tym sezonie ligowym, będą mogli obejrzeć w sobotnie popołudnie obydwie wiślackie drużyny, jako że koszykarki grają z ŁKS-em a koszykarze z warszawską Polonią.
Dużo większe emocje wzbudza spotkanie zespołów kobiecych.
Do walki stają dwie znane „firmy", zespoły od wielu -już lat rywalizujące - ze - sobą o palmę pierwszeństwa. Pojedynki łódzko-krakowskie są zawsze emocjonujące, walka o wygraną trwa do, ostatnich sekund, wiele meczów kończyło się jednopunktowymi wygranymi którejś z drużyn. Czy tym razem będzie podobnie? Pytam o opinię trenera kadry narodowej — Ludwika MIĘTTĘ.
Obserwowałem ostatni mecz Wisły ze Spójnią i tak słabego spotkania czołowych drużyn naszej ligi, dawno nie widziałem.
Ale sądzę, iż był to chwilowy kryzys formy i już w sobotę będzie lepiej. Moim zdaniem Wisła nie powinna mieć większych problemów z pokonaniem ŁKS-u.
— Podobno zarząd Polskiego Związku Koszykówki rozpatrywał ostatnio sprawę przejścia. Małgorzaty Gliszczyńskiej do ŁKS i Teresy Komorowskiej do ROW-u. Czy zapadły jakieś więżące decyzje? — Zarząd nie rozpatrywał sprawy udzielenie zwolnień tym koszykarkom, lecz jedynie zajmował się kwestią ustalenia początku karencji obydwóch zawodniczek. Ponieważ nie chcą grać w Pabianicach i w Poznaniu, więc muszą przez rok pauzować. Zarząd ustalił tylko początek okresu karencji, w przypadku Gliszczyńskiej jest to bodajże koniec czerwca, Komorowskiej lipiec, ale dokładnych dat nie znam. Tak więc obie zawodniczki w tej chwili nie mogą nigdzie grać.
Chyba- że zainteresowane kluby dojdą do porozumienia, wtedy karencja może być cofnięta. Lecz nie wcześniej niż po sześciu miesiącach trwania. Z tego co się orientuję, działacze Pabianic ani nie chcą słyszeć o rozmowach z ŁKS-em, więc nasza reprezentacyjna środkowa, musi rok pauzować. Jak wygląda sprawa Komorowskiej dokładnie w tej chwili nie wiem.
— Skoro już „dorwałem” Pana na rozmowę, to proszę o kilka słów przed meczem koszykarzy Wisły z Polonią.
— Mieliśmy bardzo ciężki miniony tydzień. Mecze z Górnikiem w Wałbrzychu, potem z Zagłębiem u siebie i znów na wyjeździe z Lechem. Martwię się przegraną w Poznaniu, ale na pociechę zostaje fakt, iż rozegraliśmy tam dobry mecz. Chłopcy walczyli do końca, bardzo zaangażowani, chcieli wygrać. Gospodarze okazali się minimalnie lepsi, popełnili w meczu o kilka błędów mniej i wyszli zwycięsko z rywalizacji. Po tych meczach moi podopieczni byli mocno zmęczeni, więc ten tydzień był trochę luźniejszy, treningi były mniej męczące. Sądzę, że zawodnicy odzyskali siły, wigor i chęć do gry. Z Polonią powinni się więc uporać dość gładko. Będziemy mieli w tym spotkaniu dużą przewagę wzrostu, zespół warszawski gra bowiem bez swych dwóch najwyższych (kontuzje) graczy — Tafila i Jasińskiego.
Ale i z nimi też my bylibyśmy faworytem.
Koszykarze Hutnika pojechali do Wrocławia na spotkanie z Gwardią. Co prawda wrocławianie wygrali do tej pory tylko jeden mecz i są na dole tabeli, ale jest to zespół, który ma w swych szeregach kilku rutynowanych, dobrych graczy i trudno będzie się hutnikom pokusić o kolejne zwycięstwo.
Echo Krakowa. 1984, nr 214 (29 X) nr 11752
TRZY i pół godziny opędzili sympatycy koszykówki w sobotnie popołudnie w hali przy ul Reymonta. Mimo tak długiego okresu nie nudzili się obserwując najpierw zacięty pojedynek kobiecych zespołów Wisły i ŁKS-u, a potem jak „Wawelskie „Czarne koszule”, dając chwilami popisy bardzo „basketu”.
WISŁA — ŁKS 72:60 (31:26).
Najwięcej punktów: dla Wisły — Jaskurzyńska 23, Starowicz 16, Seweryn 12 i Wrona 10, dla ŁKS — Janowicz 18, Adamus 13 i Janowska 12. Sędziowali bardzo dobrze pp. W. Kuczerawy z Warszawy i Z. Sołtysiak z Poznania.
Pojedynek dwóch czołowych od lat polskich zespołów kobiecych miał dwa różne oblicza. W pierwszej połowie meczu trwała zacięta, wyrównana walka, przez większą część tej odsłony z minimalną przewagą punktową łodzianek. Ale zawody nie stały na wysokim poziomie. Obydwie drużyny grały bardzo nerwowo, mnożyły się błędy, bardzo wiele było niecelnych rzutów do kosza i to nawet z tzw. stuprocentowych pozycji. Ludmiła Janowska z ŁKS-U brylowała na boisku rozgrywając doskonale piłkę, Janowicz celnie rzucała do kosza, a krakowianki miały wielkie kłopoty z przedarciem się pod kosz broniony przez łodzianki. Ponieważ nie udawały się Seweryn i Starowicz rzuty z półdystansu, ŁKS mógł zacieśniać obronę pod koszem i skutecznie paraliżować ofensywne poczynania Jaskurzyńskiej, Czelakowskiej czy Wrony. Dopiero tuż przed przerwą kilka składnych akcji, celnych strzałów Starowicz i Jaskurzyńskiej pozwoliło krakowiankom wyjść na pro wadzenie.
Druga połowa była już jednostronnym popisem wiślaczek.
Złapały właściwy rytm gry, wytrzymały doskonale zawody kondycyjnie i mogły mecz wygrać różnicą ponad 20 punktów, ale trener Langosz — słusznie — dał szansę walki wszystkim swym koszykarkom, długimi okresami trzymając na ławce rezerwowych Seweryn, Jaskurzyńską czy Starowicz. Aż tę drugą smółki” gromiły widowiskowego połowę należą się wiślaczkom duże brawa, a szczególnie Starowicz i Jaskurzyńskiej, które były pierwszoplanowymi postaciami zespołu
Gazeta Krakowska. 1984, nr 259 (29 X) nr 11136
Brawa za drugą połowę