1935.10.06 Polska - Austria 1:0

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk.

Skład Reprezentacji Polski:

Spirydion Albański - Pogoń Lwów

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Stefan Doniec - Cracovia

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Jan Wasiewicz - Pogoń Lwów

Ewald Dytko - Dąb Katowice

Ryszard Piec - Naprzód Lipiny

Edmund Giemsa - Ruch Wielkie Hajduki

Michał Matyas - Pogoń Lwów

Stanisław Malczyk - Cracovia

Walerian Kisieliński - Cracovia


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Michał Matyas 34'.

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Józef Kotlarczyk:
    • „Pomoc nastawiona była przedewszystkiem na defensywę! W tej linii prym dzierżył Kotlarczyk II, który mimo kontuzji był bodajże najbardziej stylowym graczem Polski. Wiślak parokrotnie też wysuwał się ładnie do przodu, starając się narzucić towarzyszom swym przyziemną grę, którą można było w niedzielę wiele osiągnąć. Niestety najlepsze jego zamiary nie znajdowały należytego oddźwięku u napastników”.
    • Podczas pomeczowego bankietu prezes PZPN wręczył Kotlarczykowi II „upominek z racji uczestniczenia w 25-tym meczu reprezentacji Polski”.
    • Kałuża: „brak mi słów uznania dla poświęcenia Kotlarczyka. Byłem przygotowany na konieczność jego zmiany przed przerwą, gdyż wszedł na boisko z silną kontuzją w boku. A jednak wytrwał do końca, mimo nowego kopnięcia”.
    • W 8 min. Kotlarczyk II dwukrotnie likwiduje niebezpieczne przeboje Bindera i Holca.
    • W 16 min, Kotlarczyk II niweczy kombinacje między Stoiberem, Schweidlem a Holcem.
    • Gorzej, jak poprzednio, wypadła gra pomocy. Poza Kotlarczykiem II, który grał mimo kontuzji jeszcze wcale dobrze.
    • Martyna, dzięki Kotlarczykowi II, nie był tak przeciążony pracą, jak Doniec, u którego wystąpił pod sam koniec moment załamania nerwowo wyciągnął rękę na linji pola karnego, co mogło nas kosztować utratą zwycięstwa. Zresztą był bez zarzutu.
    • KOTLARCZYK II — jak zawsze najsilniejszy punkt w pomocy, mimo kontuzji, zahamował wraz z Martyną lewą stronę napadu austrjackiego, nie pozwalając jej dojść do głosu w decydującym momencie.
    • Na czoło drużyny polskiej wybili się gracze: Martyna i Doniec w linji obrony. Kotlarczyk II w linji pomocy

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1935, nr 41

PO SERJI NIEPOWODZEŃ - NARESZCIE ZWYCIĘSTWO

REPREZENTACJA POLSKI BIJE PIŁKARZY AUSTRII 1:0 (1:0)

Widok przedstawia stadjon Wojska Polskiego. Wieniec 25-tysięcznego tłumu otaczał boisko, wszystkie loże i miejsca siedzące były zapełnione a na bieżni dostawiono szeregi krzeseł.

W loży reprezentacyjnej zasiedli: gener. inspektor armji gen. Rydz-Śmigły, poseł austriacki min. Hofinger, gen. Burhard-Bukacki, gen. Rouppert, gen. Bończa-Uzdowski, dyrektor PUWK płk. Kiliński, płk. Ulrich, płk. Glabisz, płk. Wenda i inni. Loża dziennikarska zapełniona, obsługa radjowa obstawiła swój sprzęt, a orkiestra czeka tylko na znak, by odegrać hymny państwowe. Słowem przygotowania i nastrój do tego wielkiego widowiska, jakie za chwile ma się rozpocząć. Punktualnie o godz. 12-tej zrywa się burza oklasków.

To austrjacka drużyna zmierza na boisko. Biegną sprężycie, rozsypują się po boisku i nagle zastygają w ruchu. Oto orkiestra rozpoczyna grać melodię Haydna, austriacki hymn narodowy. Publiczność wstaje z miejsc i odkrywa głowy.

Kto w czasie swej młodości był w Małopolsce, temu się przypomniały gimnazjalne „Kaiserfesty" z obowiązkowem śpiewaniem „Hymnu ludów". Jakże inaczej słuchało się teraz tego hymnu. Trzeba przyznać, iż melodja Haydna jest piękna. Cichną tony hymnu i publiczność siada, ale na krótko, bo oto na boisku zakwitają białe koszulki naszych chłopców. Biegną jeden za drugim, stają na środku boiska i na cześć publiczności z trybun wznoszą okrzyk powitania. Następnie odwracają się i powtarzają okrzyk na cześć widzów z miejsc stojących. To nawiązanie kontaktu z publicznością. Na to powitanie odpowiada publiczność krzykiem i brawami. To już nie burza, ale orkan oklasków. Krzyk słychać było aż w śródmieściu. 25.000 ludzi okazało zadowolenie ze znajomości i wyraziło nadzieje, iż oczekuje na wielkie wyczyny. Krzyki milkną momentalnie, gdy ozwaly się pierwsze tony polskiego hymnu. Publiczność zrywa się z miejsc i zaczyna wraz z muzyka śpiewać. Początkowo nieśmiało, bo niejednemu z widzów wzruszenie odbierało głos, lecz później melodja spotężniała, bijąc pod chmury. Nie wiem, czy kiedy tylu ludzi śpiewało naraz nasz hymn narodowy.

A potem wszedł na boisko sędzia i po losowaniu zawodnicy zajęli swe stanowiska. I tak się rozpoczął mecz, który miał polskiemu piłkarstwu przynieść sukces, jeden z największych w jego historji. Skład drużyny austrjackiej: bramkarz: Hawliczek, obrońcy: Reiner, Schlauf, pomocnicy: Lebeda, Urbanek, Skoumal, napad: Brousek, Gschweidl, Stoiber, Binder, Holec. Skład drużyny polskiej: Albański, Martyna, Doniec, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Piec, Giemza, Matjas, Malczyk, Kisieliński. Przebieg gry

Grę rozpoczynają Austrjacy i już w 1-szej minucie Brousek przeprowadza atak, w pełnym biegu oddaje centrę, którą jednak Binder skierowuje głową w stronę naszej bramki, Albański broni przytomnie. Za chwilę znowu atak austrjacki, zainicjowany przez Holca.

Przez kilka minut widać tylko akcję ze strony drużyny austrjackiej, która nie dopuszcza zupełnie naszego zespołu do głosu. Nasi gracze nie mogą wykopnąć piłki na drugą połowę boiska.

Trwa to wszystko 5 minut, gdyż już w 6 minucie następuje piękny strzał Kisielińskiego, piłka odbiwszy się od ręki obrońcy austrjackiego (nieumyślna) idzie do rogu bramki, lecz Hawliczek broni na róg. Za chwilę Gschweidl przenosi głową obok naszej bramki.

W 8 min. Kotlarczyk II dwukrotnie likwiduje niebezpieczne przeboje Bindera i Holca. Drużyna polska rozgrywa się coraz bardziej i dopingowana przez publiczność, staje się przeciwnikiem równorzędnym dla Austrjaków.

Pozycje zmieniają się; raz jedna, raz druga strona ma sposobność do zdobycia prowadzenia, Marnują je jednak: w 10 minucie Giemza (głową) po podaniu Kisielińskiego, tak samo Binder w 11 minucie nie wykorzystuje doskonałego podania Brouska, który minął przedtem Dytkę, podobnie nie wykorzystuje w 12 minucie Giemza, przenosząc głową ponad poprzeczkę po pięknej centrze Kisielińskiego. To samo dzieje się i z centrą Brouska, którą przenosi Binder w 13-tej minucie, nie wykorzystując murowanej sytuacji. 15-ta min. przynosi wypad Kisielińskiego, zlikwidowany przez obronę austrjacką. W 16 min, Kotlarczyk II niweczy kombinacje między Stoiberem, Schweidlem a Holcem.

Najgroźniejszym graczem drużyny polskiej jest Kisieliński,

którego każde podejście pod bramkę austrjacką wywołuje zamieszanie i chaos, lecz współpartnerzy Kisielińskiego w ataku nie umią wykorzystać nadarzających się korzystnych sytuacyj.

W 17 minucie następuje piękny rzut wolny, bity przez Martynę, który trafia z odległości 55 m. w poprzeczkę ponad rękami Hawliczka. W 20 min. następuje groźna sytuacja pod bramka austrjacka, stworzona przez wypad naszej lewej strony Kisieliński—Malczyk, lecz Hawliczek ofiarnem rzuceniem się pod nogi Malczykowi ratuje. Publiczność daje w tym okresie wyraz swemu niezadowoleniu, widząc brak zrozumienia w trójce środkowej napadu, której akcje się nie kleją. W 26 min. walka między Martyną a Holcem kończy się rzutem rożnym przeciwko Polsce, lecz Geschweidl trafia głową w aut.

W 31 min. Piec wykorzystuje przytomnie błąd obrońcy austrjackiego i oddaje silny strzał na bramkę, lecz Hawliczek broni na róg, skąd piłkę później Reiner wykopuje w pole.

Publiczność entuzjazmuje się żywem tempem gry i emocjonującemi sytuacjami, stwarzanemi głównie przez Kisielińskiego; widać, że bramka, jeśli padnie, przyjdzie z lewej strony naszego napadu. I rzeczywiście w 34 minucie, po akcji Kisielińskiego następuje jego podanie do Malczyka, poczem z dokładnej centry tegoż gracza Matjas uzyskuje zwycięskiego gola strzelając w sam róg, z odległości 5 m.

Ten sukces drużyny polskiej podnieca Austriaków, którzy naciskają coraz bardziej na naszą bramkę, ale obrona nasza stoi na wysokości zadania. Doniec likwiduje atak w 35 minucie po centrze Brouska, a w minutę później Albański broni niebezpiecznej sytuacji, stworzonej przez centrę Holca. Następują dwa wypady Kisielińskiego, zakończone strzałami w aut.

Jeszcze większe niebezpieczeństwo następuje w 40 minucie, kiedy udaje się Austrjakom piękna kombinacja miedzy Brouskiem, Stoiberem i Holcem i następuje centra tegoż ostatniego gracza. Jednak Martyna broni na róg.

Albański ratuje, wybiegając z bramki, a Urbanek przenosi w 20 m. ponad poprzeczkę. W ostatniej minucie strzelają Binder i Urbanek dwukrotnie w zamieszaniu pod naszą bramką, lecz piłka odbija się o nogi skupionych pod golem naszych zawodników.

wychodzą obie drużyny w tym samym składzie. W 1 min. Holec mija Martynę, oddaje centrę zbytnio w kierunku bramki, skąd piłkę wyłapuje Albański. W 3 minuty później Kisieliński przechodzi w pięknym biegu z połowy boiska pod bramkę przeciwnika, minąwszy Reinera, lecz strzela bardzo niecelnie.

W 14 minucie następuje rzut wolny za faul Giemzy, bije Urbanek, lecz Martyna broni na róg. W 15 minucie następują rzuty wolne na naszą bramkę, lecz Albański broni z powodzeniem strzały Bendera. Przebój solowy Matjasa kończy się uzyskaniem rzutu rożnego.

W drużynie polskiej następuje pewne przegrupowanie, gdyż Giemza i Malczyk pozostają stale w tyle, w linji pomocy, co oznacza, że drużyna nasza nie wytrzymała narzuconego do przerwy tempa i postanowiła ograniczyć się do obrony. Daje to przewagę z miejsca Austrjakom, którzy od tej pory aż do końca meczu mają bezsprzecznie więcej z gry.

Nasz zespół ogranicza się do wypadów skrzydłami. W 20 minucie Kisieliński oddaje dość piękną centrę, lecz Giemza przenosi głową. W 21 minucie następuje rzut wolny za faul Malczyka, lecz nie daje żadnego efektu. W minutę później strzał Holca broni Albański. Gra zaostrza się coraz bardziej, gdyż obie drużyny dążą zdecydowania do polepszenia wyniku. Chwilowej kontuzji doznaje bramkarz Hawliczek przy zderzeniu się z Kisielińskim, tak samo i Lebeda. przez zetknięcie się ostre z Malczykiem. Nadchodzi okres niezbyt przyjemny dla drużyny polskiej, która się musi często bronić rzutami rożnemi.

Austrjacy przegrupowują swój napad, a mianowicie Gschweidl obejmuje kierownictwo, zaś Stoiber przechodzi na pozycję łącznika. Lecz i to niewiele pomaga, gdyż tak Martyna, jak i Doniec energicznie wkraczają, likwidując wszelkie zakusy słabo startujących Austriaków.

W 42 minucie nadchodzi krytyczny moment, kiedy Doniec ręką wstrzymuje celowo piłkę, podaną przez Stoibera do Brouska na linji pola karnego. Sędzia dyktuje rzut wolny z poza linji, mimo iż drużyna austrjacka domaga się przyznania rzutu karnego. I tej sytuacji, najdogodniejszej dla Austriaków do wyrównania, nie wykorzystuje Binder.

W ostatniej minucie następuje kontuzja chwilowa Wasiewicza przez zderzenie się z przeciwnikiem. Zaś rzut wolny, podyktowany przez sędziego, a bity przez Martynę, broni rękami Hawliczek.

Gorzej, jak poprzednio, wypadła gra pomocy. Poza Kotlarczykiem II, który grał mimo kontuzji jeszcze wcale dobrze, znaleźli się dwaj zawodnicy: Wasiewicz i Dytko, którzy zaprezentowali tylko szarą przeciętność. Orłami dotąd zresztą nigdy me byli i wątpliwe, czy będą, a ich skromne tameczne , wyposażenie niewiele mogło poradzić na mistrzów techniki, jakimi są Austrjacy.

1 znowu podobnie, jak we Wrocławiu, cały cię­ żar pracy spoczął na trójce obronnej, chociaż należy tu zrobić pewne odchylenie We Wrocławiu świetnym był Albański, tu nie miał on pola do popisu, choć spełnił swe zadanie w zupełności, zato obrana pracowała znakomicie i była ostoją całego zespołu.

Obaj obrońcy prześcigali się w pracowitości i ofiarności, przyczem Daniec miał trudniejsze zadanie, mając przed sobą słabego Dytkę; spełnił je w zupełności, naprawiając błędy swego przedniego współpartnera. Martyna, dzięki Kotlarczykowi II, nie był tak przeciążony pracą, jak Doniec, u którego wystąpił pod sam koniec moment załamania nerwowo wyciągnął rękę na linji pola karnego, co mogło nas kosztować utratą zwycięstwa. Zresztą był bez zarzutu.

KOTLARCZYK II — jak zawsze najsilniejszy punkt w pomocy, mimo kontuzji, zahamował wraz z Martyną lewą stronę napadu austrjackiego, nie pozwalając jej dojść do głosu w decydującym momencie.



„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1935, nr 279 (8 X)

Świetne zwycięstwo polskich piłkarzy.

Zwyciężamy Austrie 1:0 (1:0).

Warszawa, 6 października (tel.). Już na godzinę przed zawodami stadjon wojska polskiego zapełnił się, tłumami, które przybyły, ażeby oglądnąć rewanżowe spotkanie reprezentacyjnej drużyny Polski i Austrji, Austrję reprezentował drugi „garnitur”, gdyż pierwszy walczył równocześnie w tym samym dniu z Węgrami w Wiedniu, rewanż udał się nam aczkolwiek w nikłym stosunku, gdyż pierwsze spotkanie przegraliśmy 2:5. Piękna pogoda sprawiła, iż około 20.000 widzów było świadkami tego emocjonującego spotkania.


Na godz. 12-tą kiedy już miał się rozpocząć mecz piłki nożnej, publiczność napłynęła niezwykle licznie, zajęła wszystkie miejsca stadjonu. W loży honorowej zasiedli m. in. generalny inspektor armji gen. Rydz-Śmigły, poseł austrjacki Hofinger, gen. Burghard-Bukacki, gen. Rouppert. dyr. Państw. Urz. Wych. Fiz. pułk. Kiliński, prezes P. Z. P. N. gen. Bończa-Uzdowski, prezes Zw. Zw. sportowych pułk. Ulrych i przewodniczący komitetu olimpijskiego pułk. Glabisz.

Na boisko wbiegły naprzód drużyna austrjacka, w czerwonych koszulkach, a następnie polska w białych koszulkach i czerwonych spodenkach, obie powitane hymnami państwowemi, odegranemi przez orkiestrę wojskową. Nastąpiły ceremonje powitalne, poczem sędzia p. Redlich dał znak do rozpoczęcia gry. Drużyny wystąpiły w następujących składach: Austria — Hawliczek. Reiner i Schlauf, Lebeda, Urbanek, Skoumal,Brousek, Gschweidl, Stoiber, Binder i Holec. Polska: Albański, Martyna, Doniec, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Piec, Giemza, Matjas, Malczyk i Kisieliński.

Grę rozpoczynaną Austriacy i nuż w 1-szej minucie Brousek przeprowadza atak, w pełnym biegu oddaje centrę, którą jednak Binder skierowuje głową w stronę naszej bramki. Albański broni przytomnie. Przez t „i minut widać tylko akcję ze strony drużyny austriackiej, która me do puszcza zupełnie naszego zespołu do głosu. Nasi gracze nie mogą wykopnąć piłki na drugą połowę boiska. Trwa to wszystko,5 minut, gdyż już w 5 minucie następuje piękny strzał Kisielińskiego, piłka obiwszy się o rękę obrońcy austrjackiego (nieumyślną) idzie do rogu bramki, lecz Hawliczek broni na róg.

W 8-mej minucie Kotlarczyk II dwukrotnie likwiduje niebezpieczne przeboie Bin'dera i Holca. Drużyna polska rozgrywa się coraz bardziej dopingowana przez publiczność staje się przeciwnikiem równorzędnym i dla Austrjaków.

Pozycje zmieniają się raz, jedna, raz druga strona ma sposobność do zdobycia pro wadzenia. Marnują je jednak w 10. minucie Giemza (głowa) po podaniu Kisielińskiego tak samo Binder w 11 minucie nie wykorzystuje doskonałego podania Brouska

Widać, że bramka, jeśli padnie, przyjdzie z lewej strony naszego napadu. i rzeczywiście w 34 minucie po akcji Kisielińskiego następuje jego podanie do Malczyka, po czem z dokładnej centry tegoż gracza Matjas uzyskuje zwycięskiego gola, strzelając dokładnie w sam róg, w odległości 5 m.

Ten sukces drużyny polskiej podnieca Austriaków, którzy naciskają coraz bardziej na naszą bramkę, ale obrona nasza stoi na wysokości zadania.

Doniec likwiduje atak w 35 minucie po centrze Brouska, a w minutę później Albański broni niebezpiecznej sytuacji stworzonej przez centrę Holca. Jeszcze większe niebezpieczeństwo następuje w, 40 minucie, kiedy udaje się Austrjakom piękna kombinacja między Brouskiem, Stoiberem i Holcem i następuje centra tegoż ostatniego gracza, lecz Martyna broni na róg. Za chwilę broni znów Albański wybiegiem poza pole karne, lecz Urbanek przenosi w 20 m. ponad naszą bramką. W ostatniej minucie strzelają Binder i Urbanek dwukrotnie w zamieszaniu pod, naszą, bramką, lecz piłka odbija się o nogi skupionych pod golem naszych zawodników.

Po pauzie. wychodzą obie drużyny w tym samym składzie. Zmian żadnych nie dokonano w oby dwu zespołach.

W 1 minucie Holec mija Martynę, oddaje centrę zbytnio w kierunku bramki, skąd piłkę wyłapuje Albański. W 3 minuty później Kisieliński przechodzi w pięknym biegu z połowy boiska pod bramkę przeciwnika minąwszy Reinera, lecz strzela bardzo niepewnie.

W 14, minucie następuję rzut wolny za faul Giemzy, bije Urbanek, lecz Martyna broni na róg. W 15 minucie następują rzuty wolne na naszą bramkę, lecz Albański broni z powodzeniem strzały Bindera. W drużynie polskiej następuje pewne przegrupowanie, gdyż Giemza i Malczyk pozostają stale w tyle w linji pomocy, co oznacza, że drużyna nasza nie wytrzymała narzuconego do przerwy tempa i postanowiła ograniczyć się do obrony.

Daje to przewagę z miejsca Austriakom, którzy od tej pory aż do końca meczu, ma ja bezsprzecznie więcej z gry. Nasz zespół ogranicza się do wypadów skrzydłami. W 20 minucie Kisieliński od daje dość piękną centrę, lecz Giemza prze nosi głowa. W 21 minucie następuje rzut wolny za faul Malczyka, lecz nie daje żadnego efektu. W minucie później strzał Holza broni Albański.

Gra zaostrza się coraz bardziej, gdyż obie drużyny dążą, zdecydowanie do polepszenia wyniku. Chwilowej kontuzji doznaje bramkarz Hawliczek przez zderzenie się z Kisielińskim, tak samo i Lebeda przez zderzenie się z Malczykiem.

Nadchodzi okres niezbyt przyjemny dla drużyny polskiej, która się musi często bronić rzutami rożnemi. Austrjacy przegrupowują swój napad, a mianowicie Gschweidl obejmuje kierownictwo, zaś Stoiber przechodzi na pozycję łącznika. Lecz i to nie wiele pomaga, gdyż tak Martyna jak i Doniec energicznie wkraczając likwidując wszelkie zakusy słabo startujących Austrjaków.

W 42 minucie nadchodzi krytyczny moment, kiedy Doniec ręką wstrzymuje celowo piłkę podaną przez Stoibera do Brouska na linji pola karnego. Sędzia dyktuje rzut wolny z poza linji, mimo iż drużyna austriacka domaga się przyznania rzutu karnego. I tej sytuacji najdogodniejszej dla Austrjaków do wyrównania, nie wykorzystuje Binder.

W, ostatniej minucie następuje kontuzja chwilowa Wasiewicza przez zderzenie się z przeciwnikiem. Zaś rzut wolny podyktowany przez sędziego, bity przez Martynę, broni rękami Hawliczek.

Drużyna polska opuszcza boisko wśród owacji tłumów publiczności, witającej z ogromnem zadowoleniem to pierwsze zwycięstwo polskich piłkarzy po długiej serji porażek, jakich byliśmy świadkami w ostatnich latach. Zwycięstwo drużyny polskiej uznać na leży za szczęśliwe, gdyż Austrjacy byli w każdym razie nie gorszym zespołem i zasłużyli dzięki przewadze w drugiej połowie raczej na wynik remisowy. O zwycięstwie naszem zadecydowała większa bojowość i szybszy start naszej drużyny, głównie Kisielińskiego i skuteczny w danym momencie strzał Matjasa.

Jeśli idzie o umiejętności techniczne, to Austrjacy górowali, ale kombinacje ich składne, celowe dochodziły tylko do pola karnego, tutaj zaś mając jako przeciwników agresywnego Martynę i taktycznie przemyślnego Dońca nie potrafili w żaden sposób przełamać defensywy polskiej. Na czoło drużyny polskiej wybili się gracze: Martyna i Doniec w linji obrony. Kotlarczyk II w linji pomocy i Kisieliński w ataku. Bramkarz Albański dobry, choć nie miał jednak — przyznać trzeba — dużo okazji do wykazania swych umiejętności. Dytko i Wasiewicz przeciętni, podobnie było i z atakiem, który nie wzniósł się na wyższy poziom za wyjątkiem jedynie wspomnianego już wyżej Kisielińskiego. Z drużyny austrjackiej najlepiej wypadł bramkarz Hawliczek, pomocnik Urbanek, zaś z napadu obydwaj skrzydłowi. Sędzia p. Redlich średni, pod koniec meczu nie zadowolił A. O.

Kurjer Polski. R. 38, 1935, nr 278

Polska — Austria 1:0

Piękny sukces naszych piłkarzy Międzypaństwowy mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami Polski i Austrji wywołał ogromne zainteresowanie. Z różnych stron Polski przybyły do Warszawy specjalne po ciągi popularne. Już na długo przed meczem olbrzymi stadjon był wypełniony do ostatniego miejsca.

Punktualnie o godz. 12-ej drużyny wbiegły na stadjon, powitane hymnami narodowemi swych państw.

Specjalny nastrój stworzyło odśpiewanie hymnu polskiego przez przeszło 20-tysięczny tłum. Po uroczystościach wstępnych, drużyny ustawiły się w następujących składach: Austrja: Havlicek, Reiner, Lebeda, Schmaus, Urbanek, Skoumal, Brousek, Gschweil, Steiber, Binder, Holec.

Polska: Albański, Doniec, Martyna, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Kisieliński, Malczyk, Matjas, Giemza, Piec.

Austrjacy z miejsca opanowują boisko. Przez 15 minut mają przewagę. Powoli sytuacja poczyna się zmieniać, Polacy przejmują inicjatywę. Z czasem gra staje się wyrównaną. Z żadnej strony niema imponujących strzałów. Groźnych strzelców wiedeńskich (Gschweidl i Binder) nie dopuszcza do tego nasza obrona i pomoc.

W 19-ej minucie wolny rzut dla Polski, z połowy boiska. Doskonale bije go Martyna. Strzał pada... w słupek. Piękne zagrania ma Kisieliński. Jedną z jego kombinacyj, słaby zresztą Matjas, kończy zwycięską bramką. Polska prowadzi 1:0. Wynik ten utrzymuje się do przerwy.

Po zmianie pól, zdawałoby się, że Austrjacy ruszą do ataków pełną parą. Ale nie. Obraz gry się nie zmienia. Wielcy strzelcy są nadal doskonale obstawiani, a przez swoich słabszych współgraczy niedostatecznie zasilani. W pozycjach niebezpiecznych skutecznie interwenjuje doskonały bramkarz polski Albański.

Raz jeden jedyny widzimy imponujący strzał wiedeński. Oddaje go 7, dalekiego rzutu wolnego Binder.

Jest to zachwycająca, silna, przyziemna „bomba”, którą na szczęście chwyta czysto i pewnie Albański.

Kisieliński ma jeszcze serję pięknych zagrań. Jest stanowczo najlepszym graczem polskiego ataku. Matjas jest zbyt powolny, prowadzi atak szablonowo, podaje naogół źle.

Doniec, jako partner Martyny, w obronie doskonały.

Wynik utrzymał się do końca meczu. Polska wygrała 1:0.

Zawody prowadził p. Redlichs (Łotwa), bardzo dobrze. Jestto mądry i doświadczony sędzia. W pierwszej połowie mieliśmy nieszczęśliwą rękę na... linji pola karnego. Sędzia podyktował tylko rzut wolny, a nie karny, bo ręka była nastrzelona. Podobny wypadek mieli w drugiej połowie Austrjacy, też skończyło się na rzucie wolnym. Kilka trudnych „off side'ów” pochwyciło wprawne sędziowskie oko. Brawo, panie Redlichs !