1934.12.02 Berlin - Kraków 0:1

Z Historia Wisły

Mecz rozegrano 2 grudnia...

Reprezentacja Krakowa na dworcu przed wyjazdem do Berlina
Reprezentacja Krakowa na dworcu przed wyjazdem do Berlina

Grać mieli z Wisły: Jan Kotlarczyk, Józef Kotlarczyk, Artur Woźniak.

W bramce Mieczysław Koczwara (wówczas Podgórze Kraków), w ataku Walerian Kisieliński (wówczas Cracovia).

Doniesienia prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1934, nr 49

Zawody międzymiastowe

Berlin, 2 grudnia, (tel.) Sportowy Berlin liczył na zwycięstwo nad drużyną krakowską, mimo, iż miał przed nią respekt, mając w pamięci dobrą, grę zeszłoroczną reprezentacji polskiej. Uprawnieniem była dobra gra drużyny berlińskiej, wykazana na meczu z Reprezentacją Niemiec ub. niedzieli (zakończona nieznaczną porażką 2:4 (1:0). Ambicja jednak decyduje.

Wykazały to dowodnie spotkania Krakowian na meczach zeszłorocznych w Brukseli i Hadze, gdzie ofiarność graczy Podwawelskiego Grodu zdołała przełamać wszelkie trudności. Przekonać się zaś o tern mogło też 27.000 widzów, którzy zebrali się w dniu dzisiejszym na Stadjonie Pocztowym. Wynieśli też oni jak najlepsze wrażenie o grze drużyny krakowskiej, która swem zachowaniem się bez zarzutu, swą „fair" grą zjednała sobie cała publiczność niemiecka. W jednej, chwili Kraków zyskał b. dużo w ocenie sportowców Niemiec, a na meczu doszło nawet do tego, iż publiczność, zjednana grą zawodników krakowskich, przechyliła się w swych sympatiach na ich stronę i żywo ich akcje oklaskiwała.

Nerwowy początek gry.

Przez dłuższy czas walczono z początku nerwowo i to z obu stron, co było powodem, iż ataki marnowały bardzo liczne sytuacje, więcej jednak Niemcy, aniżeli my.

Zwycięstwo zawdzięczamy defensywie. Podkreślić tu musimy z miejsca, iż wynik spotkania jest raczej zasługa naszych tyłów, aniżeli ataku. Defensywa krakowska była znakomitą i bezwzględnie silniejsza od ofensywy. Podobnie było też i po stronie niemieckiej. Przewagę swoją zawdzięczamy mądrej grze pomocy, która nie grała szablonowo, jak to było z jej vis a vis u przeciwnika. Wspaniale pracowali bracia Kotlarczykowie z Haliszka, pchając swój napad stale ku przodowi i zmuszając go wprost do parcia na bramkę przeciwnika.

Przytem nasi starali się grać niezwykle „fair , nie wykorzystując wagi ciała, przez co psuli niejednokrotnie dobre sytuacje, czego znowu ich przeciwnik nie czynił. Ocena drużyny polskiej.

Bramkarz Koczwara spełnił swe zadanie bez zarzutu, pewna nerwowość pozostała tylko na zewnątrz, nie opuszczało go zato pewność i skuteczność w grze, wynik do zera jest w wysokim stopniu jego wielką zasługą. Obrońcy Doniec i Joksz bardzo dobrzy i pewni, a nadto bardzo skuteczni w pojedynkach, okazali się ostoją naszej drużyny. Linja pomocy osiągnęła w całej pełni poziom reprezentacyjny.

Tu znakomicie grający Kotlarczyk l udowodnił ponownie Niemcom, iż potrafi wytrzymać tempo gry aż do ostatniej minuty; stanowił on podporę całej drużyny i na nim się opierały wszelkie akcje tak ofensywne, jak i defensywne. Kotlarczyk II grał na poziomie swego brata, a że prawa strona naszego napadu odgrywała pierwszorzędna rolę, to oczywiście w niemałym stopniu jemu przedewszystkiem ma do zawdzięczenia.

Haliszka był słabszy od Kotlarczyków w ofensywie, co zresztą nie jest dziwnem, gdyż nie ma jeszcze takiej rutyny międzynarodowej. Napad nasz ustępował znacznie pod względem szybkości Niemcom, którzy swe akcje rozwijali w pełnym biegu (o naszych możnaby powiedzieć, iż grali w stosunku do przeciwników raczej chodząc). Najlepszą była prawa strona: Riesner i Pazurek, którzy dobrze dawali się we znaki tak Krausemu, jak i Appelowi.

Riesner zwijał się doskonale, mijał przeciwnika, dzięki swym trickom i wypadł niewątpliwie najlepiej z całej piątki. Pazurek nie wyzyskał wagi swego ciała, przez co dochodził dość rzadki do sytuacyj podbramkowych. Kossok zanadto grał środkiem, pracowity bardzo i często widziało się go walczącego w tyłach, tylko nieco za wolny.

Artura nie opuszczało długo zdenerwowanie, przetrzymywał za długo piłkę, a lekka kontuzja, doznana na początku gry, dawała się mu też we znaki. Zmieniwszy po pauzie pozycję z Kossokiem, lepiej się czuł na łączniku, ale za mało stanowczo strzelał. Technicznie wypad! b. dobrze, a i kondycja fizyczna jest u mego wysoka.

Jak grali Niemcy?

Kombinacyjne porównać można drużynę niemiecką do sprawnej maszyny, szablonowo pracującej.

Bramkarz Riehl dobrze interweniował, ale zapewne do lepszej klasy niemieckiej nie należy. Obrońcy Brunke i Krause bardzo dobrzy, silni fizycznie, stanowili najlepsza część drużyny Najlepszy pomocnik Appel, małego wzrostu, zwinny, technicznie wysoko zaawansowany, wspierał znakomicie swój napad, wkońcu przeszedł on nawet na pozycję lewego łącznika, chcąc za wszelką cenę zmienić wynik spotkania na korzyść Berlina.

Prawy Kauer wypadł też dobrze. Najsłabiej zaprezentował się środkowy Bień, który ustępował pod każdym względem Kotlarczykowi I.

Prawa strona napadu Ballendat (skrzydło) i Morokutti wypadła podobnie, jak i u nas najlepiej. Ballendat przypomniał Riesnera, Morokutti, dobry w polu, jednak pod bramką nie dopisywał. Lewa strona, Raddatz i Halin (skrzydło), szwankowała poważnie, środkowy Eisholz też nieszczególny. Szybko wprowadzono tu zmianę, bo już przed pauzą usunięto Raddatza, a na jego miejsce przesunięto Hahna, podczas gdy na skrzydło wstawiono Gregora. (Pankov).

Przebieg zawodów.

Na boisko Stadjonu Pocztowego, wśród niezwykle sprzyjających warunków atmosferycznych, wbiega naprzód drużyna krakowska w nast. składzie: Koczwara (Podgórze), Joksz (Garbarnia, Doniec (Cracovia), Kotlarczyk II, Kotlarczyk I (Wisła), Haliszka, Riesner, Pazurek (Garbarnia), Artur (Wisła), Kossok i Kisieliński (Cracovia). Następnie wbiega zespół Berlina: Riehl (Spand. SV), Brunke (Tennis Bor.), Krause (Hertha BSC), Kauer (Tennis Bor.), Bień (Blau-Weiss), Appel (BRV 92), Ballendat, Morokutti (BSV 92), Eisholz (Minewa), Radadtz (Union-Ob.l, Halin (Hertba BSC).

Po wzajemnych powitaniach i wręczeniu sobie kwiatów przez Gaufuhrera, prof. Gldcklera i kapitana KZOPN p. Kałużę, sędzia dr Bauwens daje znak na rozpoczęcie gry.

Grę rozpoczyna atak Polski i zaraz zbliża się pod bramkę przeciwnika. Pierwszy strzał Pazurka mija bramkę. Polacy są nadal w ataku, przy czem inicjatywa wychodzi od Riesnera i Pazurka. W 9-tej minucie pada pierwszy korner dla Polaków. Riesner przenosi bramkarza, jednak piłka odbija się od słupka i wraca na pole. Nowy strzał Pazurka broni bramkarz. Polacy w dalszym ciągu mają przewagę, podczas gdy Niemcy ograniczają się do wypadów. W 20-tej minucie pękła piłka, wobec czego zamieniono ją na nową. Wreszcie po 30 minutach gry, należącej do Polaków, Niemcy przychodzą do głosu i zaczynają zatrudniać bramkarza krakowskiego. Koczwara broni jednak bardzo dobrze w kilku niebezpiecznych sytuacjach. Jak padł zwycięski goal?

W 42-giej minucie Riesner ucieka Niemcom z piłka i przenosi ja na Kossaka, który strzela z 20 metrów. Bramkarz niemiecki robinzonuje, ale piłka mimo to dostaje się do siatki. Jedyna bramka w tym meczu została przyjęta huraganem oklasków. W następnym momencie Pazurek strzela bardzo ładnie, a bramkarz niemiecki z trudem broni, Pod koniec, w 44-tej minucie prawoskrzydłowy Berlina oddaje piękny strzał na bramkę, jednak na szczęście piłka trafia w słupek i idzie w aut, W ostatniej minucie przed przerwą Kossok ma znowu sposobność do strzelenia bramki, jednak z odległości kilku metrów trafia w ręce bramkarza.

Po przerwie Niemcy atakują energiczniej i przez kilka minut usadawiają się na stronie Krakowa. W 5-tej minucie błąd Haliszki daje łącznikowi sposobność do strzału, jednak piłka trafia w poprzeczkę, a następnie przy pomocy obrońcy zostaje skierowana na korner. Niedługo potem Koczwara dwukrotnie broni z małej odległości. W 18 minucie Kossok bije rzut wolny. Niemcy jednak „murują" bramkę i w ten sposób bronią w trudnej sytuacji.

Od tej chwili Polacy coraz częściej są przy piłce. Gra wyrównuje się, a wkrótce potem nawet Polacy uzyskują przewagę. Motorem akcji jest w dalszym ciągu Riesner, dający bardzo wiele sposobności partnerom pod bramką. Tu, niestety, nasi napastnicy są za powolni i zawsze o ułamek sekundy dochodzą za późno do piłki. Pod koniec meczu Niemcy przesuwają do ataku Appela, gra jednak nic na tern nie zyskuje. W pewnym momencie Kossok dochodzi z piłką pod bramkę Niemców, a w chwili, kiedy miał oddać strzał, obrońca wykopuje mu piłkę z pod nogi.

Polacy do końca gry mają absolutną przewagę. Publiczność głośno oklaskuje grę Polaków, niestety miękka gra napastników nie pozwala wyzyskać wielu sytuacyj. W ostatniej minucie Niemcy z wypadu uzyskują kornera, który wyjaśnia Koczwara. Na tem doskonały sędzin dr Bauwens odgwizduje zawody.

Publiczność niemiecka przyjmuje zwycięstwo Polaków niezwykłe serdecznie, a przy schodzeniu Polaków z boiska odzywają się długo niemilknące oklaski. Licznie zebrana kolonja polska wyraża głośno swoja radość z powodu zwycięstwa ... Wielu Polaków odprowadza drużynę krakowską aż do bram hotelu.

Wogóle cały przebieg meczu pozostawił jak najlepsze wrażenie.



„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1934, nr 336 (4 XII)

Kraków—Berlin 1:0 (1:0)

Berlin, 2 grudnia, (tel). Na stadjonie pocztowym zebrało się około 30.000 widzów, którzy chcieli być świadkami pierwszego spotkania międzymiastowego w piłce nożnej Berlin—Kraków. Niemcy liczyli na pewne zwycięstwo, widząc doskonalą grę swej drużyny stołecznej w ub. niedzielę w meczu z Reprezentacją Niemiec (zakończonym, jak wiadomo, zwycięstwem Niemiec 4:2 (0:1).

Do meczu z Berlinem wystąpiła drużyna krakowska w nast. składzie: Koczwara (Pod górze), Joksz (Garbarnia), Doniec (Cracovia), Kotlarczyk II, Kotlarczyk I (Wisła), Haliszka, Riesner, Pazurek (Garbarnia), Artur (Wisła), Kossok i Kisieliński (Cracovia),. Zespół Berlina przedstawiał się nast.: Riehl (Spand. SV), Brunke (Tennis Bor.), Krause (Hertha BSC), Kauer (Tennis Bor.), Bien (Blau-Weiss), Appel (BSV 92), Ballendat, Morokutti (BSV 92), Eisholz (Minerva), Raddatz (Union-Ob.), Hahn (Hertha BSG). Po wzajemnych powitaniach sędzia dr Bauewens daje znak do gry, która z miejsca staje się żywą. Pierwsze jej pół godziny stoi na bardzo wysokim poziomie. Na pad krakowski grał bardzo dobrze, przyczem prawa strona wybijała się tu bardziej od lewej. Artur, potrącony zaraz z początku przez Niemców, nie mógł tak prędko przyjść do siebie, jednak wytrwał do końca, a po pauzie zmienił pozycję z Kossokiem. Kos sok pracowity, ale trochę za powolny, na czem tez cierpiał Kisieliński. Dopiero po upływie 25 min. Berlińczycy zaczynają na ciskać i stwarzać groźniejsze sytuacje, które jednak likwidowało doskonale usposobione trio obronne Krakowa.

Z ciekawszych sytuacyj podkreślić należy, iż już w 2 min. Pazurek oddał celny strzał, który trafił w słupek, zaś piłkę odeń odbitą obronił Riehl. W 5 min. złe podanie Haliszki omal nie zakończyło się bramką dla Niemców, lecz strzał ich prawego łącznika trafił w poprzeczkę, zaś piłka, odbita od niej, pada na boisko, skąd Koczwara, po dobrej obronie, odesłał ją w pole.

Zwycięska bramka padła w 42 min., dzięki inicjatywie Riesnera, który prowadził piłkę przez dłuższy czas, mimo silnego nacisku ze strony przeciwnika i podał ją następnie bardzo dokładnie do środka, skąd Kossok z odległości około 18 m. skierował ją do siatki. Bramkarz berliński dotknął piłki rękoma, ale nie był w stanie przeszkodzić zdobyciu bramki przez Krakowian. Po przerwie ujmuje inicjatywę w swe ręce drużyna krakowska i nie wypuszcza jej niemal do samego końca, dopiero w końcowych minutach widzi się częściej Niemców przy piłce. Doskonale gra w tym okresie me. …

Naogół mecz stał na dobry m poziomie, był ciekawy dzięki dobrej grze i pozostawił jak najlepsze wrażenie, dzięki grze niezwykle „fair“ z obu stron prowadzonej. Dzięki te mu stosunki krakowskiego piłkarstwa z Berlinem będą nadal kultywowane i już w maju przyszłego roku ma się odbyć mecz rewanżowy w Krakowie.

Na wyróżnienie z drużyny krakowskiej zasługuje przedewszystkiem linja pomocy z braćmi Kotlarczykami i Haliszką. przy czem gra Kotlarczyka I, na którego spadła najcięższa praca, zasługuje na specjalne podkreślenie. Bardzo dobrze trzymali się obrońcy i Koczwara, którzy mieli wiele pracy w końcowym okresie gry i wywiązali się zeń znakomicie. Napad grał lepiej po prawej stronie (Pazurek i Riesner), Artur, kontnzjonowany, nie mógł dopisać, Kossok pracowity, cofał się do tyłu, ale Kisieliński nie był obsługiwany, na skutek czego nie wychodził.

Drużyna niemiecka, która górowała szybkością nad Krakowianami, miała swe najlepsze jednostki w prawie stronie napadu (zwłaszcza skrzydłowy Ballendat), obrońcy Krausem i pomocniku Appelu, który był najbardziej agresywnym z drużyny berlińskiej i przeszedł pod koniec gry do napadu (oddał też on najwięcej strzałów na bramkę krakowską). Bramkarz Riehl dobry, ale też nie miał wiele pracy, gdyż napad krakowski za mało strzelał.

Sędziował dr Bauwens (znany międzynarodowy sędzia niemiecki z Kolonji) bardzo dobrze, objektywnie.


Relacje: [1] [2]