2006.10.22 Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:04, 11 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Na wyjazdach nie potrafią! Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 0-0

Po bardzo słabym meczu, jednym z najsłabszym w tym sezonie, krakowska Wisła zremisowała bezbramkowo z Zagłębiem Lubin. Wynik byłby jednak zupełnie inny, gdyby nie Emilian Dolha, który w kilku niesamowitych wręcz sytuacjach ratował drużynę "Białej Gwiazdy"! Wiślacy stworzyli zaledwie parę okazji do zdobycia gola, z czego większość w samej końcówce gry. Tym samym w pięciu wyjazdowych meczach ligowych mamy na swoim koncie zaledwie pięć remisów!


Lubin, ul. Marii Skłodowskiej-Curie

22.10.2006 r., godz. 16.30

XI kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2006/07

Widzów: 8 000

Sędzia: Marek Mikołajewski (Ciechanów)


ZAGŁĘBIE LUBIN 0:0 WISŁA KRAKÓW


Liberda

Bartczak

Stasiak

Arboleda

Filipe

Łobodziński

Szczypkowski

Jackiewicz

Iwański

(85. Bartczak)

Piszczek

(72. Višević)

Chałbiński

(88. Mierzejewski)


Dolha

Baszczyński

Dudka

Cléber

Mijailović

(56. Stolarczyk)

Błaszczykowski

Sobolewski

Penksa

Zieńczuk

(79. Piotr Brożek)

Paulista

Kryszałowicz

(46. Svitlica)


Piłkarz meczu: Emilian Dolha


Nie pamiętam meczu naszej ligi, w którym Wisła miałaby aż tak mało sytuacji podbramkowych, a rywal aż tak wiele. Tak słabej gry Wisły chyba nikt się dziś nie spodziewał. Od początku kiepsko grał Paweł Kryszyłowicz, który zastąpił w wyjściowej jedenastce Branko Radovanovicia. Z powodu absencji Mauro Cantoro na środku pomocy wybiegł Marek Penksa. I to właśnie Słowak, już w 2. minucie gry, oddał strzał w stronę bramki strzeżonej przez Mariusza Liberdę, jednak piłka poszybowała nad bramką. Kto by się spodziewał, że był to tak naprawdę jedyny poważniejszy strzał na bramkę gospodarzy w I połowie gry!

Choć Wisła cały mecz częściej była w posiadaniu piłki, to właśnie gospodarze groźniej atakowali. Już w 3. minucie Emilian Dolha musiał bronić strzał Macieja Iwańskiego. Potem nasz bramkarz popisał się wieloma świetnymi interwencjami.

W 21. min. Dolha piąstkuje wrzutkę z rzutu wolnego, piłka wraca jednak na nasze pole karne, gdzie Łukasz Piszczek myli się niewiele. W 27. min. bliski zdobycia gola był kolumbijski stoper Zagłębia, Arboleda, ale przeszkodził mu drugi z wiślaków, który zasłużył na pochwały, a więc Cléber. Przyznać jednak trzeba, że Brazylijczyk – w tej właśnie sytuacji – ciągnął Arboledę za koszulkę, gdyby ten upadł... Sześć minut później w naszym polu karnym znów spotkała się ta sama para i znów w roli głównej Cléber, który zażegnał niebezpieczeństwo.

Między 42., a 44. minutą lubinianie egzekwują trzy rzuty rożne i po każdym kotłuje się pod bramką Dolhy, który już wtedy wyrósł do miana bohatera meczu. Najpierw świetnie sparował strzał Łobodzińskiego, potem tylko sobie znanym sposobem wybronił główkę Piszczka, by w końcu wybronić podobne uderzenie Arboledy! Zagłębie – gdyby nie Dolha – prowadziłoby do przerwy.

Na II połowę Wisła wyszła już bez Pawła Kryszałowicza, w jego miejsce pojawił się Stanko Svitlica, ale i on nie wniósł – w swoim debiucie w Wiśle – wiele do naszej kiepskiej gry. Ta zmieniła się niewiele, ale dobrze dla Wisły, że w obronie mieliśmy prawdziwe filary: Dolhę i Clébera. To właśnie Brazylijczyk kapitalnie powstrzymał Piszczka, bo ten byłby sam na sam z Dolhą. Sobolewski spróbował wprawdzie – w 54. min. – strzału z dystansu, ale już minutę później powinno być 1-0 dla gospodarzy. Chałbiński nie opanował jednak piłki, a ta odbiła mu się od klatki piersiowej i wyszła za bramkę. Mieliśmy mnóstwo szczęścia.

W końcu wiślacy oddają... pierwszy celny strzał na bramkę Liberdy, jest 69. min. O ile jednak można to było nazwać strzałem. Marek Zieńczuk podał bowiem piłkę bramkarzowi Zagłębia, a że ta leciała w "światło bramki"... zaliczamy! Po chwili jednak Chałbiński podobnie oddał Wiśle piłkę, kopiąc ją w stronę Dolhy.

Gospodarze oddają jeszcze dwa kolejne groźne strzały, najpierw Chorwat Višević nad bramką, a po chwili Łobodziński w poprzeczkę i... wreszcie do głosu dochodzi Wisła! W 79. min. Zieńczuk mógł spróbować pokonać Liberdę, jednak wybrał dośrodkowanie, które zostało zablokowane, ale była to najgroźniejsza, dotychczasowa, akcja Wisły. Pięć minut później obroną lubinian zakręcił Paulista, ale po jego podaniu piłka tylko przeszła wzdłuż bramki Zagłębia. Zamykający akcję Marcin Baszczyński wywalczył tylko rzut rożny. Po nim groźnie głową uderzył Błaszczykowski, ale Liberda nie dał się pokonać. Jeszcze z dystansu niecelnie spróbował Marcin Baszczyński, a chwilę później sędzia niesłusznie odgwizdał pozycje spaloną Kuby Błaszczykowskiego. To mogła być "piłka meczowa" dla Wisły.

Tą miało za to Zagłębie, już w doliczonym czasie gry, główkę Arboledy na linii bramkowej złapał Dolha! Jakim cudem? Wie tylko on sam!

W odpowiedzi sędzia myli się znów przy akcji Błaszczykowskiego (niesłuszny spalony) a ten byłby sam przed Liberdą w polu karnym! Za tą akcję wiślacy mogli mieć do sędziego pretensje, ale gdyby wygrali to czy na to zasłużyliby? Na pewno nie! • Dodał: Piotr (2006-10-22 16:29:37)